poniedziałek, 19 października 2009

"Splendor" Vladimir Nabokov



Jaka dziwna książka. Jak wiele w niej niedopowiedzeń, ukrytych znaczeń...
To książka wytrawna w swojej prostocie. PROSTOTA- no właśnie. Poznajemy losy Martina - zakochanego w Rosji, emigrującego do Szwajcarii, studiującego w Anglii i poszukującego swojego miejsca gdzieś między Niemcami a Francją. Skomplikowane?
Wiele razy podczas czytania tej, dość krótkiej, powieści jeździmy po świecie. Poznajemy kilkanaście postaci,które w mniejszy lub większy sposób przyczyniają się do niezrozumiałego kroku Martina - pojechania tam,gdzie czeka go tylko śmierć. Śmierć albo wielki Splendor,że udało mu się jej uciec.
Jest krótki wątek miłosny, przyjaźń, rozczarowania a przede wszystkim jest w niej Rosja. Cały czas. Bardzo ciekawy pomysł wkrada się gdzieś pod koniec książki, gdy Martin wraz ze swoją ukochaną Sonią tworzą zmyśloną krainę- Zoorlandię, w której mieszkańcy muszą poddawać się absurdalnym zakazom (np. golenia włosów). Po krótkim namyśle stwierdzam, że i tym razem chodziło o Rosję.

To nie jest ksiażka do czytania w urywkach- zbyt wiele straciłam czytając w taki sposób.
Nie umknął mi jednak język Nabokova, jego nieziemski talent do tworzenia charakterystycznych postaci, opisów chwytających za serce, dialogów pełnych dwuznaczności. Uwielbiam Nabokova jeszcze bardziej. Moja przygoda z "namiętnym" czytaniem nie trwa długo i był to dla mnie krok ku zupełnie innej literaturze- w której brak kontrowersji i szybkich zwrotów akcji. Cóż... nie wiem czy polecać czy nie. Trafi do naprawdę specyficznego grona czytelników - sama nie wiem czy jestem aż tak inteligentna by ugryźć ją w odpowiedni sposób.











sobota, 17 października 2009

Chyba dobry humor gdzieś się ulotnił...
"Autumn leaves" Eva Cassidy

The falling leaves drift by my window
The falling leaves of red and gold
I see your lips, the summer kisses
The sunburned hands I used to
Since you went away the days grow long
And soon I'll hear old winter's song
But I miss you most of all, my darling
When autumn leaves start to fall
Since you went away the days grow long
And soon I'll hear old winter's song
But I miss you most of all, my darling
When autumn leaves start to fall
I miss you most of all, my darling
When autumn leaves start to fall


Na dobry początek dnia..

Pewna osóbka od rana z zapasem energii

Co innego trzeba powiedzieć o tym stworze...


Od rana pyszna kawa z cynamonem.



I jesienna jajecznica z kurkami.




W niezłym, o dziwo, nastroju - zyczę miłego dnia!
Przepraszam za nieostre zdjęcia ale padły przy zmniejszaniu.

czwartek, 15 października 2009




I jak tu oszczędzać?? :-)
Ostatnio przesiedziałam ponad godzinę w Empiku i oglądałam ksiązki kucharskie (tak...byłam potwornie głodna ;) ). Uwielbiam kuchnię włoską. Mogę bez końca jeść makarony, zapiekanki warzywne, ciasta a wszystko doprawione bazylią i oregano.Mniam...
Na obiad dziś oczywiście kokardki ze szpinakiem,, drobno pokrojonymi pomidorami, mozzarellą, camembert i bazylią.
A Nigellę uwielbiam. Mogłabym wyglądać tak jak ona i gotować tak jak ona :) i przeżyłabym jakoś ten wielki tyłek . hehe.

poniedziałek, 12 października 2009

Nauka,nauka , nauka... Mało czytania dla przyjemności.Moje ostatnie nabytki to kilka Nabokova ( Do Czarodzieja,Pninu,Splendoru doszło Oko,Rozpacz i Prawdziwe zycie Sebastiana Knight'a). Ostatnio kupiłam sobie wreszcie "Stulecie chirurgów" i miała to być ostatnia ksiązka a tu niespodzianka- 19 października wychodzi "Triumf chirurgów" . Cóz....skuszę się.

Co do nauki jeszcze... biologia nie chce mi wchodzić do głowy. Metabolizm mnie przerasta. Moje zdolności zapamiętywania mniej,lub bardziej ważnych faktów są dość ograniczone, dlatego pewnie chemia stała się dla mnie przyjemnością.

Z rzeczy jeszcze bardziej przyziemnych i pustych.;) Kupiłam wczoraj buty sportowe - cud nad cudami. Nic mi się nie podobało.Jeździlam kilka dni po wszystkich centrach handlowych aż tu nagle,moim oczom ukazały się Reeboki z nowej kolekcji. Pożałowałam 290zł i są moje. Nie jestem fanką wydawania sporej gotówki na cokolwiek do ubrania, ale tym razem musiałam. Nie wspomnę już o moim drugim problemie - :) mam stopy jak kajaki. ;)
Nienawidzę zakupów , denerwuję się przy tych wszystkich wieszakach, potrzebuję porady, wąż z kieszeni mi wychodzi i kąsa gdy chwytam za portfel. Ostatnio spędziłam 2h w jednej z sieciówek usiłując znaleźć bliżej nieokreślone "coś". Przymierzyłam dziesiątki ubrań i wyszłam z beznadziejnym humorem. Podziwiam Was kobietki - zakupoholiczki . Prędzej sobię strzelę w głowę niż spędzę dzień na szukaniu odpowiednich spodni,torebki czy czegokolwiek innego.
Ekhm...no dobra- inaczej sprawa ma się z książkami. 24h na przejrzenie asortymentu księgarni??! Tak mało??!! ;))

czwartek, 1 października 2009

Stosik i spraw kilka



Myślę, ze dosć dobrze widać tytuły - drugie od dołu to "zapach rumianku" , jest tez mój ukochany Nabokov- "Czarodziej", "Pnin" i "Splendor". Wczoraj nabyłam "Lot nad kukułczym gniazdem". PRzyznaję bez bicia- nie widziałam filmu, nie wiedziałam nawet o czym jest ta ksiązka a teraz nie mogę się doczekać. Co do Nabokova jeszcze...zachwyca mnie z każdym słowem bardziej. Jeszcze nigdy nie spotkałam ksiązki, którą czytałabym tak dokładnie. Czytając"Splendor" az zal mi opuścić jakieś zdanie - kazde jest tak bardzo wartościowe. Najbardziej zadziwia mnie jednak to, ze ta ksiązka nie ma jakiejś zajmującej fabuły a jednak wciąga. Dla mnie to taka ksiązkowa "Amelia" (dla tych,którzy oglądali ten film) - celebruje szczegóły.
Co do nauki- zaniosłam deklarację w ostatniej chwili.Nie wiem jak to mozliwe,ale w lutym nie przyjmują deklaracji wstępnych , musialam dać do końca września. Cóż...spóźniłam się do pracy ale zawiozłam. Nauka chemii idzie do przodu, o dziwo nawet lubię się jej uczyć. Zmieniłam taktykę, nie trwonię czasu na opracowywanie tematów. Uczę się na podstawie zadań Witkowskiego- jeśli nie znam rozwiązania, czytam temat w ksiązce. Od dziś mam zaplanowaną równiez Biologię zgodnie z Operonowskim planem nauki. Jestem dobrej myśli.
I teraz kolejna wazna dla mnie kwestia.Spotkałam ostatnio kilka osób z lat szkolnych w pracy. Tak,pracuję w sklepie, jestem koordynatorem i dlaczego mam się tego wstydzić?? Dlaczego kazdy wita mnie z pytaniem "Ola, a tobie co? W sklepie?" A co? To coś gorszego? To źle, ze zarabiam na rodzinę,by zyć na w miarę dobrym poziomie? Kolejne pytanie "Ola, a ty nic nie studiujesz.Chcesz całe zycie tu pracować?"Oczywiscie,ze nie. A czy ty, studiując socjologię, polonistykę, filozofię i inne jesteś pewna, ze nie wylądujesz po tych studiach w sklepie?
Grr...wściekam się, ze zawsze muszę się tłumaczyć. Nie będę przeciez mówić na wejściu "ja tu kierowniczę a nie tylko sprzedaję" bo to bez znaczenia.Kazdy przechodzi jakieś etapy w swoim zyciu i nie uwazam by ten, był najgorszy.
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka