Dzisiaj inaczej- mini recenzja ( zbyt szumne slowo bo zbyt wiele o książce nie powiedzialam) "Martynki" z udzialem mojej córy. Najlepszą rekomendacją jest chyba to, że zna ją na pamięć :)
sobota, 22 stycznia 2011
niedziela, 16 stycznia 2011
Książka,która mnie pokonała...
NIe dość, że piszę tu raz na miesiąc, to jeszcze taki post...
Męczyłam "Pismo Leonarda" bardzo długo. Przeczytałam kilkadziesiąt stron i zaczęłam ponownie bo okazało się, że uciekło mi sporo wątków. Tym razem doczytałam do 110 strony i skapitulowałam.
Nie mam zbyt wiele czasu na czytanie dla przyjemności więc absurdem było by męczenie się przy tym.
"Pismo Leonarda" to historia dziwnej dziewczyny, która ma wyjątkowe zdolnośći - przewiduje przyszłość, ma niesamowitą pamięć, pisze litery jak w lustrzanym odbiciu i ogólnie czuje niewytłumaczalny związek z lustrami. I...to by było na tyle. Historia jest opowiedziana oczami różnych osób,które ją spotkały i to chyba też nie do końca mi się spodobało bo lubię znać uczucia głównego bohatera. W dodatku pokonały mnie opisy, ciągłe schodzenie z tematu (chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o tej dziewczynie a nie wczytywać się w często nieistotne szczegóły życia mówiących o niej osób). Niestety pierwsza lektura w tym roku okazała się dla mnie klapą. Czytałam wiele pozytywnych recenzji na innych blogach, muszę więc uznać , że albo mam jakieś braki intelektualne i poprostu tego "nie łapię", albo coś niesamowitego dzieje się po tej 110 stronie. A może ( i tak staram się tlumaczyć tę ksiązkę) poprostu nie trafila na okres, w którym mogę się tak skupić i wczytać w jakieś niuanse. Poniewaz to chyba pierwsza, negatywna blogowa opinia, proponuję się mną nie przejmować i przetestować to na własnej skórze :)
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)