czwartek, 18 marca 2010

Rosnę sobie

Skoro utknęłam póki co w "Atramentowym świecie" wypada napisać cokolwiek ;)
Wiosna! Drodzy Państwo! Świat się budzi. Ja to czuj. Powietrze jest inne, ptaki śpiewają wyjątkowo głośno a mi wraca energia do życia. To musi coś oznaczać!Lilianna regularnie nie pozwala o sobie zapomnieć, to już połowa ! Teraz poleci " z górki". Mówiąc szczerze nie mogę doczekać się lipca/sierpnia, gdy wreszcie pojadę na porodówkę.Dla mnie to kolejny przełom. A sama kwestia porodu...zero stresu. Będę miala cudowną położną (ekhm..kolejny wydatek) i mogę jej zaufać.Chociaż... mój organizm zdecydowanie felerny. Jestem od kilku tygodni na lekach przeciwzakrzepowych i tak do końca.Moje żyły wołają o pilną operację a nie o dodatkowe kilogramy i zagęszczoną hormonami krew. No dobra,to jedyna rzecz jakiej się boję - zakrzepów. Z tymi kilogramami ;-) no przeboleję jakoś ale szkoda tej ostrej diety jaką sobie zarzuciłam w zeszłym roku i zleciałam 10kg. A w dodatku ostatnie badania krwi wykazały,że anemia się mnie trzyma (o dziwo).Mimo tego wszystkiego - dobrze jest!

A kwestia edukacyjna. Popukałam się w czoło. Zarywałam noce by rozwiązać zadania z chemii,nerwy mi puszczały gdy rozwiązanie okazało się banalne a ja kombinowałam na sto sposobów. Mój umysł nie okazał się dość ścisły,bo choć zagadnienia rozumiem,wzory w małym palcu to podrzucenie tego pod treść przyparło mnie do muru. Zdecydowanie dały znać moje braki matematyczne. Nie jestem wstanie tego nadrobić do 90% na maturze. Trudno? Powoli na nowo buduję swoje priorytety. Przecież pojście na medycynę w tym roku i tak byłoby szaleństwem - dwoje dzieci podrzucane do różnych ludzi ? Yyy...nie.Ola jak Ola,musiała poszukać alternatywy. Zrobiłam więc rekonesans swoich zainteresowań, możliwości, przejrzałam oferty uczelni (państwowych i prywatnych) i ostatecznie padło na dwie szkoły- Uniwersytet lub prywatny WSUS. Ten ostatni odpadł w momencie,gdy jednym z filmów promujących szkołę był wywiad z dziewczyną,która inteligencją nie grzeszy (znam ją od lat, fotografowalam nie raz) a stala się uczelnianą gwiazdą w związku z sesją w Playboyu i całkowicie nowymi silikonami. Pozostał więc Uniwersytet. Inwestycja droższa,ale dająca więcej możliwości. Jeśli kometa na Ziemię nie spadnie to od października skręcam w Prawo. Pobije się trochę na pierwszym roku z logiką,historią ,prawoznawstwem,psychologią... Będę miała czas dla dziewczyn a w soboty zniknę na wykładach.Perspektywa wyrwania się z czterech ścian wprowadza mnie w stan niemal euforyczny :) Rozpisalam się a miało być krótko.

PS.Czy ktoś potrafi mi powiedzieć kiedy są Święta Wielkanocne? ;)

9 komentarzy :

moni pisze...

haha rozbawiłaś mnie nowymi silikonami:)))
w realizacji planów będę Cię dopingować ... gdybym tylko bliżej mieszkała byłabym bardziej pomocna, a tak tylko doping na odległość :)... ale zawsze!

Prowincjonalna nauczycielka pisze...

4-5 kwietnia:)

Vampire_Slayer pisze...

Haha, silikony. O matko. No tak, teraz wygląd jest na pierwszym miejscu a nie wiedza. Przykre, ale prawdziwe. Dobrze, że gdzieś tam są jeszcze ludzie, dla których trochę wiedzy to podstawa.
Życzę udania się wszystkich spraw, no i pomyślnych "lotów" :)

kasia.eire Notatki Coolturalne pisze...

czyli co, z medycyny odbijasz na prawo? Ja się zastrzelę, to troche daleko!

Claudette pisze...

Ach, to widzę, że będziemy koleżankami po fachu, bo ja za niedługo kończę właśnie studia prawnicze (całkiem za niedługo, bo prawdopodobnie w tym roku) i powiem Ci, że to naprawdę dobry wybór - przynajmniej w moim mniemaniu.
Również wahałam się pomiędzy medycyną, a prawem. Wygrało prawo, bo fizyki szczerze nienawidzę (a na UJ jest wymagana) i nie umiem. Przez pierwszy rok nieco żałowałam, przez drugi mniej, a od trzeciego mi przeszło i obecnie od 2 lat utwierdzam się w słuszności swojej decyzji.
Gratuluję wyboru i życzę zdrowia oraz szczęśliwego rozwiązania ;)

Tucha pisze...

Zgadzam się z Claudette :) Ja kończę prawo w przyszłym roku i tylko na pierwszym miałam chwilę, gdzie już myślałam, że to nie to, ale potem już z górki, chociaż prawo rzymskie na drugim roku też dało w kość :) Jakby co, zapraszam po notatki, mam też w formie elektronicznej - a nóż się coś przyda :)
Pozdrawiam i wytrwałości!
p/s ZDRÓWKA!

Medola pisze...

:-) Kasiu, nie strzelaj,nie strzelaj. Oczywiście że daleko. Nie chcę jednak tracić kolejnych lat, spróbuję czegoś innego co również może mnie zainteresować (zreszta,przed myślami o medycynie w grę wchodziło prawo właśnie). Byłabym już prawie na 4 roku, a tak... :/ Pewnie bedę z sentymentem patrzeć w medyczną stronę .

Claudette , Tucha - dzięki :) Z notatek chętnie skorzystam,pewnie się przydadzą. Miło usłyszeć dobre zdanie na temat tego kierunku.
Przraża mnie logika,ktorej najwięcej na pierwszym roku.

Tucha pisze...

Logika nie jest taka zła, przynajmniej ja jej tak nie wspominam :) Fakt, miałam cudownego profesora, który potrafił przekazać swoją wiedzę i tłumaczył do skutku poświęcając swój wolny czas nawet. Z pierwszego roku to najgorzej wspominam historię powszechną, ale tu już pani profesor nie była świetna, uważała się za numer 1 w tej dziedzinie i tak nas przemaglowała,że po egzaminie wywaliłam książki :D

Kardiolog :) pisze...

Jestem ostatnią osobą, która może wypowiadać się o studiowaniu prawa xD ale serio jest tam dużo więcej czasu naż na medycynie?
Ciekawe z tym prawem, ja jestem ścisłowiec, w życiu bym nie poszła gdzieś, gdzie jest historia xD Więc tym bardziej powodzenia dla ciebie :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka