Dziwne... czytam,czytam i zadaję sobie pytanie "czy z założenia czytelnik to głupiec"? Zabawa w kotka i myszkę trwa w najlepsze! Pierwszy raz spotykam się z taką formą narracji. Niby normalnie - pierwsza osoba, osobiste wspomnienia, ukryte myśli aż nagle "MAM CIĘ.DAŁEŚ SIĘ NABRAĆ! Kto tu jest idiotą?Spójrz w lustro!" W połowie traci się to wrażenie i trwa pokręcona historia z podwójnym dnem.
Główna postać to Hermann. Człowiek z teoretycznie ułożonym życiem,uległą żoną,dobrą pracą przy produkcji czekolady. Czegoś mu jednak brakuje. Użala się nad sobą, kisi we własnej niemocy i wytycza sobie cel- czas zrobić coś PONAD. Podczas jednej z samotnych wędrówek spotyka Feliksa- bezdomnego, który wydaje mu się być jego sobowtórem. Na początku Hermann chce mu pomóc,później jednak wdraża w życie niecny plan - zabójstwa Feliksa a wcześniej upodobnienia go do siebie. Większość książki to szczegółowe planowanie, rozmyślanie, knucie intryg i nienawiść do własnego odbicia. Problem w tym, że Feliks nie jest ani trochę do niego podobny a ludzie z wioski,w której dokonuje się morderstwo przedstawiają policji szczegółowy rysopis sprawcy. Co dalej? Ha! Sprawdź... :)
Tu właściwie nie chodzi tylko o fabułę a o język. Nabokov ponownie bawi się formą,słownictwem i skojarzeniami. Czy polecam? JAK ZWYKLE w przypadku tego autora - nie wiem. Ciężki utwór choć dla mnie niezmiennie, wyjątkowy. Każdy musi ocenić sam. Nie polecam osobom,które nie czytały nigdy Nabokova. Lepiej zacząć od Splendoru albo Lolity (dla tych z mocniejszymi nerwami).
A tu mój ulubiony fragment:
"Aż nazbyt przywykłem do patrzenia na siebie z zewnątrz, bycia jednocześnie malarzem i modelem, nic więc dziwnego, że mojemu stylowi nie dostaje błogosławionej łaski spontaniczności. Jakkolwiek bym się starał, nie potrafię już znaleźć się z powrotem w swojej dawnej kopercie czy choćby rozsiąść sie wygodnie w swoim starym "ja"; zbyt wielki tam nieporządek; meble poprzestawiano, żarówka się przepaliła, strzępy przeszłości walają się po podłodze." str.29
.............................................................
Z prywaty- rok rozpoczął się okropnie. Już się boję co będzie dalej. Tydzień leżałam z małą w szpitalu. Stwierdzono jej przewlekłe choróbsko (niegroźne,ale praktycznie niewyleczalne) i wyszły na jaw niepokojące wyniki krwi. Cóż...jestem kłębkiem nerwów. Trzymajcie kciuki by za miesiąc się poprawiły....