sobota, 17 stycznia 2015
"Kochałem ją" A.Gavalda
Długo czekała na mnie ta książka. Parę dobrych lat. Nie mogłam znaleźć dobrego momentu by czytać o dwustronnym bólu i sama nie popaść w tygodniową dolinę. W końcu nadszedł ten dzień.
"Kochałem Ją" to w całości rozmowa teścia z synową w nie byle jakiej sytuacji - Chloe właśnie opuścił mąż zostawiając ją z dwiema córeczkami. Pierre wykorzystuje więc sytuację by zabrać ją z dala od miejskiego zgiełku i pocierpieć razem z nią. Nie... wcale nie będzie tu romansu Pierre->synowa (a bałam się takiego rozwoju sytuacji :) ).
Chloe nie lubi teścia. Wydaje jej się zgorzkniałym tetrykiem patrzącym na wszystkich z góry. Milczącym arogantem, który każdego ocenia sobie tylko znaną miarą. W tamtej sytuacji jest jej "wszystko jedno" z kim spędzi czas. Dużo myśli, wspomina, wypomina i walczy ze sobą by być silna dla córki. Noc, w której Pierre pęka i zaczyna objawiać swoje prawdziwe oblicze jest zaskoczeniem dla kobiety ale też początkiem fascynującej historii, którą ten już 60-letni człowiek skrywał od 20 lat.
Jego tajemnica miała na imię Matylda i sprawiła, że poczuł jak powinien żyć i kochać. Wybrał jednak drogę bezpieczną i słuszną *(czyżby?) u boku żony.
Nic więcej nie napiszę o fabule. Dodam może jeszcze , że to tylko nieśmiały początek.
Anna Gavalda przepięknie przeprowadziła mnie przez studium cierpienia, złości i miłości. Zarysowała ciekawego człowieka, który swoją drugą (piękniejszą) twarz schował dla wybranych.
Przez dialogi przemknęłam ZBYT szybko i żałowałam,że książka skończyła się w jeden wieczór - to dla Was znak, że warto po nią sięgnąć. Czytając je miałam wrażenie,że jestem schowana gdzieś za drzwiami, patrzę przez dziurkę od klucza i nasłuchuję tej trudnej, pozbawionej zbędnego patosu ale pięknej rozmowy.
Autorka pozostawia czystą kartkę na przemyślenia i własną opinię. Nie ocenia, nie naprowadza czytelnika zostawiając go z lekkim zmieszaniem. Czy walczyć o nowy, niepewny związek mając już ustabilizowane życie? Czy ta stabilizacja daje szczęście? Czyje szczęście jest ważniejsze- rodzica czy dziecka?
Na koniec piękny cytat:
"Znam ludzi, którzy cierpią trochę, TYLKO trochę, akurat tyle, żeby zmarnować sobie życie,rozumiesz..."
Ps.
Miałam tę recenzję na starym blogu ale chciałabym wkleić ją i tu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz