sobota, 18 lipca 2009
W związku z pytaniami z czego się uczę:Biologię opracowuję na podstawie podręczników Operonu i uczę się z moich notatek. Później mam zamiar poprostu robić jak najwięcej testów, między innymi napewno testy wydawnictwa Omega ( każda książka dotyczy innego działu ).W przypadku chemii sprawa ma się trochę gorzej, bo zaczynam niemalże od zera i póki co uczę się z vademecum zielonej sowy i rozwiązuję wszystkie (!) zadania ze zbioru podstawowego Pazdro...chciałabym się z tym uwinąć maksymalnie do końca września. Dalej rozszerzę moje wiadomości podręcznikami Rożaka i będę robiła testy Pazdro z rozszerzonego zbioru + testy Witowskiego (doszły już do mnie, wydają się ok. ) + sterty innych testów by jak najbardziej utrwalić wiedzę. I co najważniejsze...gdy mam problem z zadaniem to go nie zostawiam. Szukam informacji, korzystam z internetu i sama dochodzę do rozwiązania (ekhm...ostatnie takie "dochodzenie" zajeło mi 3h...) ale teraz bez problemu rozwiążę podobne zadanie. Chciałabym tez poczytać "Doswiadczenia chemiczne w zadaniach" wyd.OmegaHmm..tyle chyba.
środa, 15 lipca 2009
Lu-krowa

WOLNE , dwa dni wolnego...umrę ze szczęścia ;)Zamówiłam sobie zbiory Witowskiego, przerabiam Pazdro, ucze się biologii a wszystko to w moich nowych,krowich portkach. Nabyłam sobie spodnie 3/4 w krowie łaty co by mi było milej siedzieć nad książkami. No to zmyka krowa do nauki, wielkie muuu z pozdrowieniami !
poniedziałek, 6 lipca 2009
Książkowo
Korzystając z ksiązkowego posta, przedstawiam niektóre ksiazki,które widnieją na mojej liście "Do kupienia"











Wszystko czerwone- Chmielewska
Chata- William Young
Dziewczyna z zapałkami Anna Janko
Gra anioła Carlos Ruiz Zafen
Ada albo Żar V.Nabokov
Złodziejka książek Markus Zusak
Wielkie nadzieje Charles Dickens
Dziennik geniusza Salvador Dali
Firmin Sam Savage
Dziewczyna o szklanych stopach Ali Shaw
Ulisses - James Joyce
Mistrz i Małgorzata Bułhakov
100 lat samotności Marquez
Saga o ludziach lodu Margit Sandemo
Pierwsza osobaliczy mnogiej - Cameron West
.................................................................................

Pierwsza osobaliczy mnogiej - Cameron West
.................................................................................
O czym jest Lolita nie muszę opowiadać. Nie widziałam wcześniej ekranizacji, słyszałam o tej pozycji nie raz i
wreszcie kupiłam w pięknej twardej oprawie.Początki były trudne.Cieżko przejść obojętnie gdy Humbert siedzi w parku, przygląda się dziewczynkom i czerpie z tego nie małą satysfakcję.Wiele było momentów,które musialam przeczytać po dwa razy by poprostu uwierzyć w to co widzę. Z biegiem stron przyzwyczaiłam się do Humberta, znienawidziłam gdy zabawial się z Lolitą kiedy ona miała gorączkę aż do momentu, gdy po jej ucieczce Humbert zdał sobie sprawę, że pomimo wieku 17 lat gdy nimfectwo poszlo w niepamięć, kocha Lolitę tak jak swoją pierwszą miłość z nastoletniego życia.
I nagle ten fragment...gdy opisuje Lolitę w ciąży, zniszczoną, zaniedbaną i zdaje sobie sprawę, że nigdy nie przesta nie kochać i uwielbiać pomimo biegnącego czasu. Uwielbiam gdy mówi "Stąd do samochodu jest tylko 25 kroków..."...
Żal mi było Lo przez większość książki, pojawiało się tu piękne studium dziecka wykorzystywanego (na dlugo przed Humbertem). Lubię juz Humberta, ale gdyby w życiu mojej córki pojawil się ktoś taki, wywloklabym go za... i odcieła małymi nożyczkami (żeby trochę to trwało).
Hmm..dziwna książka ale wspaniała jednocześnie. Szkoda tylko, że na końcu są słowa od Nabokova,który spłyca wszystko co w tej powieści wartościowe. A może...to też w sumie ma swój urok.
I nagle ten fragment...gdy opisuje Lolitę w ciąży, zniszczoną, zaniedbaną i zdaje sobie sprawę, że nigdy nie przesta nie kochać i uwielbiać pomimo biegnącego czasu. Uwielbiam gdy mówi "Stąd do samochodu jest tylko 25 kroków..."...
Żal mi było Lo przez większość książki, pojawiało się tu piękne studium dziecka wykorzystywanego (na dlugo przed Humbertem). Lubię juz Humberta, ale gdyby w życiu mojej córki pojawil się ktoś taki, wywloklabym go za... i odcieła małymi nożyczkami (żeby trochę to trwało).
Hmm..dziwna książka ale wspaniała jednocześnie. Szkoda tylko, że na końcu są słowa od Nabokova,który spłyca wszystko co w tej powieści wartościowe. A może...to też w sumie ma swój urok.
czwartek, 2 lipca 2009
Starucha pietrucha
oO! Wczorajsza rozmowa z M:
- Jak w pracy?
- Szef ma córkę, ale taką młodą sikse (?)
- Taak? Ile ma lat?
- Jakieś 22...
- O, a ile ja mam?
- Łe, faktycznie 21 ale zapominam bo ty tak poważnie wygladasz.
WKURW! Czyli co? Oddział geriatryczny wita? Ostatnio miła koleżanka zpracy również stwierdziła, ze się postarzałam. Cholerka, podchodzę do lustra, zmarszczek nie widzę ale faktycznie...może skóra jakaś szara, może oczy lekko smutne, kilogramów za dużo (4 mniej ;)) ) ale żeby od razu starucha??
Zmieniając temat, gratuluję dobrych wyników, a tym którym się nie udało polecam przysiąść na tyłkach od teraz, opanować materiał a potem z luzem robić wszystkie testy jakie ukazały się na rynku ;)
Dziś kolejny dzień wolnego, tak więc wypiję kawę, pośpiewam trochę a następnie biologia... :)
- Jak w pracy?
- Szef ma córkę, ale taką młodą sikse (?)
- Taak? Ile ma lat?
- Jakieś 22...
- O, a ile ja mam?
- Łe, faktycznie 21 ale zapominam bo ty tak poważnie wygladasz.
WKURW! Czyli co? Oddział geriatryczny wita? Ostatnio miła koleżanka zpracy również stwierdziła, ze się postarzałam. Cholerka, podchodzę do lustra, zmarszczek nie widzę ale faktycznie...może skóra jakaś szara, może oczy lekko smutne, kilogramów za dużo (4 mniej ;)) ) ale żeby od razu starucha??
Zmieniając temat, gratuluję dobrych wyników, a tym którym się nie udało polecam przysiąść na tyłkach od teraz, opanować materiał a potem z luzem robić wszystkie testy jakie ukazały się na rynku ;)
Dziś kolejny dzień wolnego, tak więc wypiję kawę, pośpiewam trochę a następnie biologia... :)
poniedziałek, 29 czerwca 2009
takie tam
Gorrąco, pogoda zepsuła moje plany i pomimo wolnego dnia nie poszłam pojeździć na rolkach - miała to być aktywność wspomagająca walkę z odchudzaniem.Ale poprzestawiałam trochę w mieszkaniu i teraz sypialnia wygląda bajkowo a ksiażki znów mają swoje miejsce. Z okazji zgubienia 3kg kupiłam sobie kolejną książkę, tym razem osławiony "Cień wiatru". Książki to taka moja mała motywacja- każde 2 kg to kolejny zakup. :-)) Niezłe sobie dałam rozgrzeszenie.Skoro nie jem słodyczy to i tak oszczędzam sporo gotówki.Znów zaczynam naukę. Narazie odświeżam informacje, przygotowuję się psychicznie by zacząć maraton.W tle leci Stacey Kent i jest mi wyjątkowo dobrze, tak dawno nie sluchałam muzyki... Mam szansę pośpiewać w niezłej orkiestrze, sama tylko nie wiem czy znajdę dodatkowe siły.
niedziela, 21 czerwca 2009
PIszę pospiesznie, za chwile kolejny koncert (kolejny,bo z ostatniego występu wróciłam dziś o 6.00 ci poskutkowało miną zbitego psa - spaaać). Nic to, zarzucam "Energię Lecha" (odpowiednik RedBulla) i próbuję się wyrobić.
Z rzeczy codziennych- mam umowę na stałe więc czuję się już spokojniej, od 1.5 tygodnia jestem na diecie i udało mi się zrzucić już 2kg ;) Dla mnie to sukces,bo to pierwsza dieta (nie zliczę ile było już postanowień),którą utrzymuję, która nie sprawia mi problemów i o dziwo,nie mam w ogóle ochoty na fast foody, słodycze i inne nabijacze kalorii.
Czytanie wciągneło mnie ogromnie, zamarzyła mi się biblioteczka książek na całą ścianę (mąż pewnie wyrzuciłby mnie z domu ;)) ). Nadal tkwię w "Lolicie" i nie mogę przebrnąć- powieść ciekawa ale sama tematyka wymaga ode mnie dłuższych przerw.
Nastepna w kolejce jest "Serce to samotny myśliwy" i kilka innych pozycji , które stoją na półce czekając na przeczytanie.
Moje plany co do zakupów książkowych są następujące: Cień wiatru, Ada albo Żar, Wszystko czerwone, Dziewczyna z zapałkami ...i wiele,wiele innych.
Z nauki , nie bedę ukrywać, póki co nici. Wybaczam to sobie,bo naprawdę moje życie nabrało takiego tempa,że wracając o 23.00 z pracy nie mam sił siedzieć nad książką. Zmieni się to- musi.
Zmykam się pakować,dziś tylko 6h śpiewania :)
Z rzeczy codziennych- mam umowę na stałe więc czuję się już spokojniej, od 1.5 tygodnia jestem na diecie i udało mi się zrzucić już 2kg ;) Dla mnie to sukces,bo to pierwsza dieta (nie zliczę ile było już postanowień),którą utrzymuję, która nie sprawia mi problemów i o dziwo,nie mam w ogóle ochoty na fast foody, słodycze i inne nabijacze kalorii.
Czytanie wciągneło mnie ogromnie, zamarzyła mi się biblioteczka książek na całą ścianę (mąż pewnie wyrzuciłby mnie z domu ;)) ). Nadal tkwię w "Lolicie" i nie mogę przebrnąć- powieść ciekawa ale sama tematyka wymaga ode mnie dłuższych przerw.
Nastepna w kolejce jest "Serce to samotny myśliwy" i kilka innych pozycji , które stoją na półce czekając na przeczytanie.
Moje plany co do zakupów książkowych są następujące: Cień wiatru, Ada albo Żar, Wszystko czerwone, Dziewczyna z zapałkami ...i wiele,wiele innych.
Z nauki , nie bedę ukrywać, póki co nici. Wybaczam to sobie,bo naprawdę moje życie nabrało takiego tempa,że wracając o 23.00 z pracy nie mam sił siedzieć nad książką. Zmieni się to- musi.
Zmykam się pakować,dziś tylko 6h śpiewania :)
poniedziałek, 15 czerwca 2009
"Miłość w czasach zarazy" Gabriel Garcia Marquez
"Miłość w czasach zarazy" dość długo czekała na mojej półce. Wydawała mi się przereklamowanym romansidłem z kiepską ekranizacją, ach...jakże się pomyliłam!
Przeczytałam jednym tchem, nie raz dziwiąc się wytrwałości, głupocie i wyuzdaniu Fernandino.
Im więcej kartek przeczytałam tym bardziej wzrastał we mnie podziw - jak wiele można znieść,jak długo można czekać? 51 lat, 9 miesięcy i 4 dni by stare,obwisłe ciało połączyło się z ukochanym sercem (ach,jak patetycznie ;) ).
Ktoś napisał,że jest to romans wszechczasów - zgadzam się po stokroć.
czwartek, 11 czerwca 2009
Lost
Okazuje się, ze szukanie swojego celu w zyciu, próba usadowienia siebie w jakimś konkretnym punkcie zgodnym z samym sobą może trwać więcej niż cały ten żywot.
Nie,nie wiem tego z własnego doświadczenia ale straciłam juz ponad rok na ciągłym szukaniu. Zaniedbałam wszystko co mogłam, straciłam poczucie czasu, dzień przesuwa(ł) się nawet nie wiem kiedy i ciągle zasypiam z poczuciem,że coś tu nie gra.
Próbuję przyspieszyć, nabrać wiatru w skrzydła i unieść się nad tym wszystkim,na nowo poczuć dreszcz emocji (jakichkolwiek!!) ale spadam jak zestrzelony samolot. Nie mam nikogo kto powiedziałby poprostu "nie rezygnuj" , nie mam też nikogo kto rozumiałby moje uczucia- bo chodzi o zrozumienie. Ja nie umiem opowiedzieć o tym, zrobić wykład "co czuje gdy..." bo to się odbywa bez słów. Jeśli ktoś znałby mnie na pamięć, rozumiał pragnienia wiedziałby w jakiej emocjonalnej klatce siedzę i jak bardzo potrzebuję powietrza, życia, spełnienia!! W słowach, muzyce znajduję namiastkę rozmowy ale co z tego? Staję się szarym człowiekiem, bez szans, bez perspektyw, bez siebie. Kiedys znajdę swoje eldorado ale nie w tym życiu, cholera jasna, znowu się duszę. Nie w tym.
Nie,nie wiem tego z własnego doświadczenia ale straciłam juz ponad rok na ciągłym szukaniu. Zaniedbałam wszystko co mogłam, straciłam poczucie czasu, dzień przesuwa(ł) się nawet nie wiem kiedy i ciągle zasypiam z poczuciem,że coś tu nie gra.
Próbuję przyspieszyć, nabrać wiatru w skrzydła i unieść się nad tym wszystkim,na nowo poczuć dreszcz emocji (jakichkolwiek!!) ale spadam jak zestrzelony samolot. Nie mam nikogo kto powiedziałby poprostu "nie rezygnuj" , nie mam też nikogo kto rozumiałby moje uczucia- bo chodzi o zrozumienie. Ja nie umiem opowiedzieć o tym, zrobić wykład "co czuje gdy..." bo to się odbywa bez słów. Jeśli ktoś znałby mnie na pamięć, rozumiał pragnienia wiedziałby w jakiej emocjonalnej klatce siedzę i jak bardzo potrzebuję powietrza, życia, spełnienia!! W słowach, muzyce znajduję namiastkę rozmowy ale co z tego? Staję się szarym człowiekiem, bez szans, bez perspektyw, bez siebie. Kiedys znajdę swoje eldorado ale nie w tym życiu, cholera jasna, znowu się duszę. Nie w tym.
środa, 10 czerwca 2009
Secret Rhonda Byrne
W związku z tym, ze słowo pisane jest mi ostatnio potwornie bliskie, chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami co do niektórych pozycji.Oczywiście- nie jestem znawcą tylko zwykłym laikiem,który aspiruje na miano mola książkowe (do tego mola jeszcze daleko).
Ksiązka "Sekret" w moim naiwnym załozeniu miała wpłynąć na mnie i postrzeganie niektórych spraw. Chwycilam więc szybko ciekawą w formie (wielkosc,okładka) ksiązkę i zaczęłam czytać chwilę później. Styl - prosty do czytania, treść miała być błyskotliwą filozofią i sposobem na zycie. Po przeczytaniu połowy tego niezbyt wielkiego tomu zastanawiałam się czy na Allegro kupi to ktoś w podobnej cenie. Niestety, nawet dla mojego niezbyt wysublimowanego gustu okazała się poprostu "masłem maślanym". Jedno przesłanie powtarzane na setki sposobów, wręcz"łopatologicznie". Nie wciąga mnie taka grafomania.
czwartek, 4 czerwca 2009
Something
Sytuacja w pracy stała się bardziej klarowna co nie oznacza,ze lepsza. Dziewczyny juz dawno nagadały na mnie w centrali takich głupot, których ja sama choćbym nie wiem jak się starała nie jestem w stani wyplenić ze świadomości prezesów.Jestem zła na chamstwo,które mnie otacza, na zakłamanie innych na taką bezczelność. Raczej nie stracę pracy ale mam teraz spore wyzwanie- być górą ale w bardzo inteligentny sposób- by nie zaognić, wykazać się dojrzałością w rozwiązywaniu sytuacji. Tyle.
Mam sporo pracy- wzięłam na siebie dodatkowe zajęcia- śpiewam na ślubach i fotografuję (akurat to chciałabym możliwie najmocniej rozwinąć by zajmować sięw przyszłości tylko fotografią) więc każdy wolny dzień mam tak naprawdę zajęty. Czy mi z tym dobrze? Nie ale life is brutal.
Przeczytałam ostatnio "Miłość w czasach zarazy"- cudo nad cudami. Wrócę.
Przerabiam "Lolitę" .Ciężko przez to przebrnąć nie przeklinając siarczyście za każdym razem,gdy opisane są dobitnie fantazje o nimfetkach ( czyli bardzo młodych dziewczynkach ). Książka mimo to napisana świetnie i nie dziwi mnie jej rozgłos. Zatapiam się ostatnio w słowach, bo tylko na to mam czas pomiędzy pracą a pracą. Szukam usilnie rozwiązania na życie bo w tej chwili jest niesamowicie chaotyczne.
Cóż... trochę się uzewnętrzniłam i mogę iść spać lżejsza o jakieś 100kg.
:)
Mam sporo pracy- wzięłam na siebie dodatkowe zajęcia- śpiewam na ślubach i fotografuję (akurat to chciałabym możliwie najmocniej rozwinąć by zajmować sięw przyszłości tylko fotografią) więc każdy wolny dzień mam tak naprawdę zajęty. Czy mi z tym dobrze? Nie ale life is brutal.
Przeczytałam ostatnio "Miłość w czasach zarazy"- cudo nad cudami. Wrócę.
Przerabiam "Lolitę" .Ciężko przez to przebrnąć nie przeklinając siarczyście za każdym razem,gdy opisane są dobitnie fantazje o nimfetkach ( czyli bardzo młodych dziewczynkach ). Książka mimo to napisana świetnie i nie dziwi mnie jej rozgłos. Zatapiam się ostatnio w słowach, bo tylko na to mam czas pomiędzy pracą a pracą. Szukam usilnie rozwiązania na życie bo w tej chwili jest niesamowicie chaotyczne.
Cóż... trochę się uzewnętrzniłam i mogę iść spać lżejsza o jakieś 100kg.
:)
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)