wtorek, 26 stycznia 2010

Figiel pierwszy raz :)

Wczoraj byłam na waznym badaniu usg - ufff...kamien z serca. Brak wad genetycznych, wszystko rozwija sie prawidłowo a figiel ma 5cm i szykuje mi się drugie dziecko z nadpobudliwością ;-)) bo za nic nie dawało się złapać. Ulzyło mi bo naczytałam się o róznych poronieniach, obumarciach i innych tragediach i oczywiście wkręcałam sobie dokładnie to samo.

A to figiel- tadaaam....

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Rozłożyła mnie na łopatki.



Ostatnie 20 stron książki czytałam przez łzy a gdy skończyłam popłakałam się jak dziecko :) ( no dobra...może to wina hormonów). Mąż patrzył na mnie jak na wariatkę a ja cała we łzach nie mogłam się opanować :)) Książka PIĘKNA, wciągająca, aż się prosi by trwała dalej (pomimo 600 stron). Uplasowała się na najwyższych pozycjach w moim osobistym rankingu.Cóż mogę powiedzieć gdy nie mam żadnych słów krytyki ??Nie potrafię jej nawet streścić by nie spłaszczyć tej cudnej fabuły.To jest taka powieść, o której myśli się długo po jej zakończeniu i ciężko jest wybrać kolejną do przczytania bo mocno podnosi poprzeczkę. Brak mi dalej słów.


z merlin.pl:

"Clare, urocza studentka sztuk pięknych i Henry, niekonwencjonalny bibliotekarz, spotkali się po raz pierwszy, gdy ona miała sześć lat, a on trzydzieści sześć. Kiedy Clare skończyła dwadzieścia trzy, a Henry trzydzieści jeden - zostali małżeństwem. Choć wydaje się to niemożliwe, jednak jest prawdziwe. Henry bowiem to jedna z pierwszych osób na świecie, u których wykryto rzadkie zaburzenie genetyczne: od czasu do czasu jego biologiczny zegar uruchamia się na nowo i Henry przemieszcza się w czasie. Znika nieoczekiwanie, pozostawiając po sobie tylko stosik ubrań. Nigdy nie wie, gdzie się znajdzie i jaka będzie otaczająca go rzeczywistość. Odmierzając swoją miłość kolejnymi spotkaniami, oboje za wszelką cenę próbują wieść normalne życie. Ale czy może liczyć na normalność człowiek, który jest niewolnikiem własnego ciała, a przede wszystkim nagłych podróży w czasie..."

sobota, 16 stycznia 2010

Mimo wszystko

Tym razem bez recenzji.Tak już mam,że jak mi się podoba jakaś książka, to przedłużam jak mogę delektując się powoli każdym rozdziałem. Teraz jednak zawaliłam się genetyką. Postanowilam, że nie rezygnuję z marzeń i dokonam niemożliwego. A co! :-) Mam tyle siły i wiary.


środa, 13 stycznia 2010

Uwaga,reklama!:)

Rozpoczyna się głosowanie na Blog Roku 2009. Nie, nie zgłaszam swojego :)

Ale chciałabym Was zapoznać z blogiem,który zasługuje na Wasze głosy:



Autorka robi kawał dobrej roboty, zapoznając czytelników z innym książkowym aspektem. Nie ma tam recenzji - jest świat reklamy, wystaw,bibliotek i sztuki a wszystko to związane właśnie z książką. Żeby nie było- nie znam autorki i nigdy z nią nie rozmawiałam. Lubię promować to,co dobre. ( mam nadzieję,że inne uczestniczki konkursu nie obrażą się na mnie za ten post bo wiecie,że Wasze blogi również uwielbiam ).

piątek, 8 stycznia 2010

"Wiatr zdechł w domu wariatów"- Rozpacz Nabokova


Dziwne... czytam,czytam i zadaję sobie pytanie "czy z założenia czytelnik to głupiec"? Zabawa w kotka i myszkę trwa w najlepsze! Pierwszy raz spotykam się z taką formą narracji. Niby normalnie - pierwsza osoba, osobiste wspomnienia, ukryte myśli aż nagle "MAM CIĘ.DAŁEŚ SIĘ NABRAĆ! Kto tu jest idiotą?Spójrz w lustro!" W połowie traci się to wrażenie i trwa pokręcona historia z podwójnym dnem.
Główna postać to Hermann. Człowiek z teoretycznie ułożonym życiem,uległą żoną,dobrą pracą przy produkcji czekolady. Czegoś mu jednak brakuje. Użala się nad sobą, kisi we własnej niemocy i wytycza sobie cel- czas zrobić coś PONAD. Podczas jednej z samotnych wędrówek spotyka Feliksa- bezdomnego, który wydaje mu się być jego sobowtórem. Na początku Hermann chce mu pomóc,później jednak wdraża w życie niecny plan - zabójstwa Feliksa a wcześniej upodobnienia go do siebie. Większość książki to szczegółowe planowanie, rozmyślanie, knucie intryg i nienawiść do własnego odbicia. Problem w tym, że Feliks nie jest ani trochę do niego podobny a ludzie z wioski,w której dokonuje się morderstwo przedstawiają policji szczegółowy rysopis sprawcy. Co dalej? Ha! Sprawdź... :)
Tu właściwie nie chodzi tylko o fabułę a o język. Nabokov ponownie bawi się formą,słownictwem i skojarzeniami. Czy polecam? JAK ZWYKLE w przypadku tego autora - nie wiem. Ciężki utwór choć dla mnie niezmiennie, wyjątkowy. Każdy musi ocenić sam. Nie polecam osobom,które nie czytały nigdy Nabokova. Lepiej zacząć od Splendoru albo Lolity (dla tych z mocniejszymi nerwami).
A tu mój ulubiony fragment:
"Aż nazbyt przywykłem do patrzenia na siebie z zewnątrz, bycia jednocześnie malarzem i modelem, nic więc dziwnego, że mojemu stylowi nie dostaje błogosławionej łaski spontaniczności. Jakkolwiek bym się starał, nie potrafię już znaleźć się z powrotem w swojej dawnej kopercie czy choćby rozsiąść sie wygodnie w swoim starym "ja"; zbyt wielki tam nieporządek; meble poprzestawiano, żarówka się przepaliła, strzępy przeszłości walają się po podłodze." str.29

.............................................................
Z prywaty- rok rozpoczął się okropnie. Już się boję co będzie dalej. Tydzień leżałam z małą w szpitalu. Stwierdzono jej przewlekłe choróbsko (niegroźne,ale praktycznie niewyleczalne) i wyszły na jaw niepokojące wyniki krwi. Cóż...jestem kłębkiem nerwów. Trzymajcie kciuki by za miesiąc się poprawiły....

piątek, 1 stycznia 2010

Stos i postanowienie :)


Po przeczytaniu posta kasi.eire postanowiłam zajrzeć do mojej skromnej biblioteczki i policzyć ksiązki czekające w kolejce i jest ich (uwaga!!) 61! W tym kilka średnich, dwie przygodowe (jak Heidi i Ania z Zielonego Wzgórza - klasykę wypada znać:) ). No i co? I chyba czas postanowić, ze ograniczę kupowanie do minimum. Nie obiecuję sobie,że całkiem pozbędę się nawyku zaglądania do empiku i szperania w kieszeniach ale mając na uwadze tę zatrwazającą liczbę pomyślę 100 razy. Tak więc...ostatni stosik ksiązek choinkowych.Jest w nim m.in. upragniona "Ada..." , jest wygrana "Opowieść wigilijna" (przepiękne wydanie) i jest Marquez x 2 ( "Sto lat samotności" oraz "Rzecz o mych smutnych dziwkach").
Z rzeczy bardziej prywatnych - Figiel daje popalić budząc mnie mdłościami, co w efekcie powoduje chęć znalezienia innej przyjemności,która zastąpi mi znienawidzone ostatnio jedzenie. Wpadają mi różne pomysły do głowy, kombinuję jak wrócić do starej utęsknionej pasji i ...chyba będzie to pierwszy krok ku zmianom. Czas tylko odkurzyć aparat.

wtorek, 29 grudnia 2009

2009 - podsumowanie.

Nie lubię witania Nowego Roku- nie lubię mijającego czasu. I tak zawsze w Sylwestra mam migrenę i przesypiam północ :)
Ale jak co roku, czas na pewne podsumowania. Cóż...
Przeprowadzka - przeprowadziłam się do tego samego mieszkania,z którego wyprowadziłam 3 lata wcześniej i fajnie jest - bo choć wiatr wieje tu 5 razy mocniej niż w oddalonym o 2 km mieście i przez podwórko latem przeszły dwie trąby powietrzne zrównując z powierzchnią ziemi dwa ogromne,stare drzewa czuję się tu dobrze.

Praca - no tak, pierwsza praca w życiu od razu na kierowniczym stanowisku. Poczułam się doceniona.Nauczyła mnie rozmowy z obcymi ludźmi, systematyczności i odpowiedzialności. Nauczyła też, że gdy chodzi o pieniądze na bok idą sentymenty.

Olimpia - pierwsze kroki w lutym, pierwsza piosenka z teletubisiami, biegi, złośliwości i przytulasy.Córka mi rośnie i napawa dumą, choć nie jestem matką idealną- często opadam z sił.

Pasja- w tym kierunku nic. Moja totalna porażka.

Książki - przeczytałam kilka naprawdę dobrych pozycji.Poznałam Nabokova, Marqueza...Właściwie dopiero od tego roku zaczęłam pochłaniać książki. Taak,to zdecydowanie książkowy rok.

Znajomości - poznałam Moni i kilka innych witualnych osób. Zakonczyła się w pewnym sensie kilkuletnia znajomość z kolezanką, która w ostateczności okazała się wyrachowaną kłamczuchą. Po przejrzeniu listy znajomych stwierdzam z trudem, ze w realu nie mam nikogo z kim mogę poprostu pogadać czy wybrać na kawę.

No i na koniec figiel, który poprzestawiał mi plany o 180st. Wczoraj słyszałam serce figla i choć wzruszyłam się mocno znów napłyneły znajome obawy i wyrzuty.

Nie mam planów na następny rok. Chciałabym uruchomić swoją firmę, z mniejszych rzeczy umeblować maluchom pokój w iście bajecznym stylu no i przeżyć jakoś do sierpnia, a potem po sierpniu nie popadając w depresję. Ale to nie plany, rok 2009 pokazał mi,że ma gdzieś wszelkie plany i tak postawi na swoim.

sobota, 26 grudnia 2009

AVATAR, czyli od dziś chcę być niebieska.



Wróciłam z filmu "Avatar"... WSPANIAŁY!!!!


Żałowałam, że trwał tylko 3 godziny! Muzyka, zdjęcia, grafika...i ta kraina! Ach...jestem zachwycona. Najchętniej pomalowałabym się na niebiesko, dokleiła długi warkocz, ogon i czatowała przy świecącym drzewie, które skrywa dusze. Siedziałam jak zaczarowana. Mogę jedynie przyczepić się do jednego patetycznego momentu - przesłodzonej przemowy, ale to tylko kilkadziesiąt sekund. Poza tym rewelacja. Już zastanawiam się kiedy pójdę ponownie (tak,tak! Ja chcę iść jeszcze raz! )




:) Chyba założę pierwszy fan-club :-P


Naprawdę,polecam!




niedziela, 20 grudnia 2009

Słów kilka








Uwielbiam Święta. Kojarzą mi się z ciepłem, spokojem, zapachem pomarańczy (no dobra...w tym roku ze względu na moje zachcianki królują klementynki). Te Święta są dla mnie okazją by spotkać się z rodziną - czas zacieśnić stosunku, pogodzić zwaśnionych i uwierzyć, że ten okres ma naprawdę magiczną moc. Moja córcia ma 27 grudnia urodziny więc podczas spotkań z rodzeństwem pojawi się także tort.
Jest to też czas zadumy dla nas - dwa tygodnie to za mało by zapomnieć o śmierci ojca/dziadka/teścia. Będzie dla niego dodatkowe miejsce przy stole.
................................................
Biało, mroźno - cudownie. Nie lubię zimna ale tak ma być i koniec. Grudzień ma być biały, światła lampek choinkowych mają się rozpraszać na tej bieli ! Zmarzłam dziś, trochę rozchorowałam ale nie będę narzekać. :)
Wrzucam kilka fotek z naszego dzisiejszego spacerku - maluda pierwszy raz miała styczność ze śniegiem i po pokonaniu strachu ( "mamu, boju sie") nie chciała wracać do domu.
Z książkowych relacji - na Rozpacz trochę poczekacie,może kilka dni... Podejrzewam,że będę miała dość Nabokova na następny miesiąc. Mistrz nad mistrzami - nie neguję, ale "Rozpacz" ma w sobie tyle ładunku, tyle dwuznaczności , że zastanawiam się w połowie czy sobie mój Vlaidmir nie gra w kotka i myszkę wyśmiewając mnie przy każdym rozdziale. ;)










sobota, 12 grudnia 2009

Z okazji zmiany adresu , autorka bloga http://www.czytamyksiazki.blogspot.com/ ogłosiła pierwszy konkurs. Można wygrać aż trzy książki :) Tak więc zapraszam!
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka