wtorek, 29 grudnia 2009

2009 - podsumowanie.

Nie lubię witania Nowego Roku- nie lubię mijającego czasu. I tak zawsze w Sylwestra mam migrenę i przesypiam północ :)
Ale jak co roku, czas na pewne podsumowania. Cóż...
Przeprowadzka - przeprowadziłam się do tego samego mieszkania,z którego wyprowadziłam 3 lata wcześniej i fajnie jest - bo choć wiatr wieje tu 5 razy mocniej niż w oddalonym o 2 km mieście i przez podwórko latem przeszły dwie trąby powietrzne zrównując z powierzchnią ziemi dwa ogromne,stare drzewa czuję się tu dobrze.

Praca - no tak, pierwsza praca w życiu od razu na kierowniczym stanowisku. Poczułam się doceniona.Nauczyła mnie rozmowy z obcymi ludźmi, systematyczności i odpowiedzialności. Nauczyła też, że gdy chodzi o pieniądze na bok idą sentymenty.

Olimpia - pierwsze kroki w lutym, pierwsza piosenka z teletubisiami, biegi, złośliwości i przytulasy.Córka mi rośnie i napawa dumą, choć nie jestem matką idealną- często opadam z sił.

Pasja- w tym kierunku nic. Moja totalna porażka.

Książki - przeczytałam kilka naprawdę dobrych pozycji.Poznałam Nabokova, Marqueza...Właściwie dopiero od tego roku zaczęłam pochłaniać książki. Taak,to zdecydowanie książkowy rok.

Znajomości - poznałam Moni i kilka innych witualnych osób. Zakonczyła się w pewnym sensie kilkuletnia znajomość z kolezanką, która w ostateczności okazała się wyrachowaną kłamczuchą. Po przejrzeniu listy znajomych stwierdzam z trudem, ze w realu nie mam nikogo z kim mogę poprostu pogadać czy wybrać na kawę.

No i na koniec figiel, który poprzestawiał mi plany o 180st. Wczoraj słyszałam serce figla i choć wzruszyłam się mocno znów napłyneły znajome obawy i wyrzuty.

Nie mam planów na następny rok. Chciałabym uruchomić swoją firmę, z mniejszych rzeczy umeblować maluchom pokój w iście bajecznym stylu no i przeżyć jakoś do sierpnia, a potem po sierpniu nie popadając w depresję. Ale to nie plany, rok 2009 pokazał mi,że ma gdzieś wszelkie plany i tak postawi na swoim.

sobota, 26 grudnia 2009

AVATAR, czyli od dziś chcę być niebieska.



Wróciłam z filmu "Avatar"... WSPANIAŁY!!!!


Żałowałam, że trwał tylko 3 godziny! Muzyka, zdjęcia, grafika...i ta kraina! Ach...jestem zachwycona. Najchętniej pomalowałabym się na niebiesko, dokleiła długi warkocz, ogon i czatowała przy świecącym drzewie, które skrywa dusze. Siedziałam jak zaczarowana. Mogę jedynie przyczepić się do jednego patetycznego momentu - przesłodzonej przemowy, ale to tylko kilkadziesiąt sekund. Poza tym rewelacja. Już zastanawiam się kiedy pójdę ponownie (tak,tak! Ja chcę iść jeszcze raz! )




:) Chyba założę pierwszy fan-club :-P


Naprawdę,polecam!




niedziela, 20 grudnia 2009

Słów kilka








Uwielbiam Święta. Kojarzą mi się z ciepłem, spokojem, zapachem pomarańczy (no dobra...w tym roku ze względu na moje zachcianki królują klementynki). Te Święta są dla mnie okazją by spotkać się z rodziną - czas zacieśnić stosunku, pogodzić zwaśnionych i uwierzyć, że ten okres ma naprawdę magiczną moc. Moja córcia ma 27 grudnia urodziny więc podczas spotkań z rodzeństwem pojawi się także tort.
Jest to też czas zadumy dla nas - dwa tygodnie to za mało by zapomnieć o śmierci ojca/dziadka/teścia. Będzie dla niego dodatkowe miejsce przy stole.
................................................
Biało, mroźno - cudownie. Nie lubię zimna ale tak ma być i koniec. Grudzień ma być biały, światła lampek choinkowych mają się rozpraszać na tej bieli ! Zmarzłam dziś, trochę rozchorowałam ale nie będę narzekać. :)
Wrzucam kilka fotek z naszego dzisiejszego spacerku - maluda pierwszy raz miała styczność ze śniegiem i po pokonaniu strachu ( "mamu, boju sie") nie chciała wracać do domu.
Z książkowych relacji - na Rozpacz trochę poczekacie,może kilka dni... Podejrzewam,że będę miała dość Nabokova na następny miesiąc. Mistrz nad mistrzami - nie neguję, ale "Rozpacz" ma w sobie tyle ładunku, tyle dwuznaczności , że zastanawiam się w połowie czy sobie mój Vlaidmir nie gra w kotka i myszkę wyśmiewając mnie przy każdym rozdziale. ;)










sobota, 12 grudnia 2009

Z okazji zmiany adresu , autorka bloga http://www.czytamyksiazki.blogspot.com/ ogłosiła pierwszy konkurs. Można wygrać aż trzy książki :) Tak więc zapraszam!

wtorek, 8 grudnia 2009

"Atramentowe serce"





Nie lubię długich recenzji więc będzie krótko.
Pobiłam chyba swój rekord w długości czytania jednej książki. Wcale nie dlatego,że była kiepska, sami wiecie że sporo się u mnie dzieje a w dodatku zmarł mój teść...
"Atramentowe serce"dobrze wpisało się w mój nastrój i potrzeby. Chciałam schować się w świecie magicznym, nie przesłodzonym. Udało się. Zaczynam powątpiewać czy książka jest faktycznie skierowana do dzieci bo język jakim jest napisana, niektóre fragmenty ( takie jak np. zakrwawiony martwy kogut) mocno odbiegają od dziecięcego świata i rozumowania.
Wracając- podobała mi się! Cornelia Funka stworzyła wiele baaardzo barwnych postaci, kilka niespodziewanych zwrotów akcji. Naprawdę polecam dorosłym- czasami warto sobie przypomnieć jak to było bać się stworów, czarownic i szukać elfów pod poduszką. :)

FILM- TRAGEDIA. Obejrzałam go jeszcze przed skończeniem ksiązki i okazało się,że nie ma wiele z nią wspólnego. Smolipalucha , jedną z głównych postaci, wyobrażałam sobie jako rosłego, brodatego mężczyznę a w filmie okazał się być młodzikiem z przydługimi włosami.
Dla mnie film był najwyżej zainspirowany książką gdyż w większości fabuła nie zgadzała się z tym, co napisała Funke. Ogólnie- nie polecam.

piątek, 4 grudnia 2009

Pan Stosik




Stosik.


Od góry:
Lekarze- wiadomo ;-)
Córka laacznicy- Richard Russo
3x Nabokov (Oko,Rozpacz,Prawdziwe życie Sebastiana Knight'a)
Prezenty od Moni: Jaskółki nad głową, Romans z trupem w tle)
Pamiętam jak biegłem - Ron McLarty
Oskarżony pluszowy M. - Clifford Chase
Z kwestii brzuszkowych, muszę niestety trochę powalczy i się postresować. Trzymajcie za nas kciuki.
Aaa, mam juz imiona! Dziewczynka Liwia, chłopak Aleksander.

wtorek, 1 grudnia 2009

Nowina

Choć trudno mi to przychodzi to chcę podzielić się z Wami nowiną. Jestem w ciązy.
Wiem od wczoraj. Narazie targają mną sprzeczne emocje. Wczorajszy dzień przepłakałam , dziś próbuję się dogadać sama ze sobą. Co ja mówię- jestem przerazona bo to była ostatnia rzecz której bym się spodziewala. Prędzej końca świata, fali tsunami ;) ale nie drugiego dziecka! Nie teraz! Cóz... pozostaje mi oswajać myśli i pokochać drugiego szkraba odstawiając swoje marzenia na drugi plan. Boże...jakie życie potrafi być nieprzewidywalne.

sobota, 28 listopada 2009

Dziękuję wszystkim,którzy oddali swój głos w ankiecie.Dzięki Waszym głosom już zaczęłam pracować nad stworzeniem odpowiedniej strony. Teraz wszyscy wielbiciele książek będą mogli kupować oraz co najważniejsze sprzedawać książki bez tych potwornych opłat jakie nakłada Allegro :/ Jedyna groszowa opłata wejdzie tylko wtedy,gdy ksiązka się sprzeda (niestety utrzymanie serwera kosztuje...nad tym jeszcze myślę)Będzie również możliwośc wystawienia aukcji na zasadze "Poszukuję" . Hmm,to może tyle zdradzania szczgółów. O ile Allegro jest dobrym wyjściem dla kupujących, o tyle dla sprzedających już nie bardzo. Sama niedawno natrafiłam na antykwariat wystawiający kilkanaście tysięcy (!!!) tytułów, a sprzedawało się może kilka... jaki jest więc sens,skoro koszty przewyższają zysk?Nooo, to tyle auto-reklamy ;-)) Mam nadzieje,że jak już program ruszy to przypadnie Wam do gustu kochane mole.
Życzę miłego dnia!!!

Może dodam jeszcze... wiadomo,że konkurencja dla Allegro pewnie żadna- w końcu to ogromna firma. Ale nie mam az tak wielkich aspiracji :) Osobiście wolę takie skromniejsze zakątki tematyczne :) gdzie wiem, ze siedzą pasjonaci i mogą nawet zrecenzować sprzedawany tytuł. Takie moje luźne przemyślenia.

wtorek, 24 listopada 2009

"Love actually"


A ja znowu z wrażeniami filmowymi. Ale jak tu nie podzielić się z Wami jednym z moich ulubionych filmów? Oglądałam kilka razy, za kazdym wzruszając się, śmiejąc i czerpiąc nową energię.
"Love actually" to film cóż...o miłości- niespelnionej,spełnionej,straconej,znalezionej,poszukiwanej. Film opowiada historie kilku par,które w jakiś sposób się ze sobą łączą. NIe umiem oppowiedzieć dokładnie, po co zresztą skoro może ktoś zechce ten film obejrzeć.
Nie jest to wymagające kino-idealne na obecną pogodę, nastrój przedświąteczny. Cudowny film, z niesamowitę obsadą i jeszcze lepszą muzyką. Soundtrack uwielbiam.
POLECAM,POLECAM,POLECAM!!!!!!!!

piątek, 20 listopada 2009

Miłość w czasach zarazy




Właśnie po wielu trudach obejrzalam "Miłość w czasach zarazy". Po przeczytaniu książki spodziewalam się wiele , może zbyt wiele.

Bo film okazał się być dość chaotyczny, pozbawiony tego czaru,jaki ma ksiązka. Denerwował mnie Florentino tym swoim patatyzmem. A jednocześnie sama końcówka, ostatnia scena - to najlepsze co im wyszło, przyprawiło mnie o szybsze bicie serca. Najbardziej denerwowało mnie ich "starzenie się". Ostatniecznie 30letni Florentino wyglądał na 50lat, a 70-letnia Fermina jakby ktoś dwudziestolatce dokleił siwe włosy i obsmarował zbyt ciemnym podkładem. To tyle z krytyki.

Piękna ściezka dźwiękowa. Mogłaby lecieć w tle podczas...czytania ksiązki. Trochę załuję, ze obejrzałam film bo gdzieś zamazały się moje własne wyobrażenia o głównych postaciach. Książka jest doskonała, jej się nie da zekranizować, nie da zamknąć w ramy. Tylko życie może pobawić się w tworzenie filmu, nie byle reżyser.
Przy okazji bardzo proszę o zabranie głosu w sondzie.
Dla wyjaśnienia- chodzi o serwis aukcyjny, który polegac będzie na typowych aukcjach oraz mozliwości dodawania aukcji na zasadzie "poszukuję" gdzie to sprzedający będą oferowali ksiązkę w coraz niższej cenie. :)

piątek, 13 listopada 2009

Niespodziewany prezent












HURRA !:) Jak to dobrze, ze jestem na wychowawczym! Przyszedł listonosz prosto pod drzwi twierdząc " W sumie tylko list, ale się nie mieści do skrzynki" Jak to nie mieści?!
No tak. Przyszła cudowna paczuszka,która poprawiła mi humor w ciągu chwili . To naprawdę jeden z piękniejszych prezentów,jaki dostałam ( dostałyśmy właściwie).
Moniko- DZIĘKUJEMY!!!
W paczuszce znalazł się cudowny aniołek- dołączył do pozostałych dwóch,które ogromnie ucieszyły się z towarzystwa ( uwielbiam anioły- skąd wiedziałaś??) , były też dwie książki- "Romans z trupem w tle" oraz "Jaskółki nad głową" ( Romans chciałam przeczytać juz dawno !! :) ), dwie ksiązeczki dla maludy
( reakcja była jednoznaczna "ŁOooooo, ŁOOobac!!! Kojik! Widzis?")
oraz odnózki z Hoi (to dopiero wyzwanie! Muszę pozytać jak je trzymać by zakorzeniły - błagam o porady) .Aaaa zapomniałabym - i jeszcze zakładka do ksiązek. Czy dzien mógłby się rozpocząć lepiej??
Rozweselona, z zapasem energii rozpoczynam dzień.

czwartek, 12 listopada 2009

Epizody lekarskie

Ja: Pani doktor, proszę zobaczyć co córce wyszło na nodze ( pokazuję coś,co nie chce zejśc od 2 miesięcy)
Dr: Hmm...myśli pani,że może to być kurzajka???
Ja: NIe wiem, nigdy nie widziałam kurzajki
Dr: A może znamię??
Ja: yyyyyy (/??) To Pani jest tu lekarzem
Dr: No tak...hmm... pewnie do usunięcia.


Dziś poszłam ze sobą do lekarza. Lekarka stwierdziła,że muszę pędzić do neurologa ale postanowiła wykazać się wiedzą.
Podchodzi złowieszczo ze stetoskopem i przykłada do klatki po czym pod nosem:
" Co ja robię! Przecież ciśnienia w mózgu i tak w ten sposób nie zmierzę"
No raczej....

środa, 11 listopada 2009

Właśnie wysłałam wniosek o udzielenie urlopu  wychowawczego. Jestem przerazona!! Teść trafił do hospicjum i teraz juz nie mam na kogo liczyć. Zostaję z córką w domu. 

Moge teraz liczyć tylko na swoją pomysłowość, zorganizowanie i cierpliwość bo to znak,że czas wrócić "na swoje". Może jutro w tej zapadłej dziurze założą mi telefon i firma wreszcie będzie miała prawidłowy kontakt z resztą świata. Co ja gadam- boję się. Mam cudownego pracodawcę - sieć,która myśli o pracownikach, fajną pracę a jestem zmuszona "wyciąć" im taki numer. Źle mi z tym.

piątek, 6 listopada 2009

I znowu Nabokov


Czy Wy widzicie to co ja? :)
Juz od 18 listopada !

Wyjaśnienie

Przepraszam za poprzednią notkę. Tak to jest gdy ma się powazny kryzys i zadnej osoby do wygadania. Nie wiem dlaczego gdy coś jest źle zaraz zjawia się setka kolejnych beznadziejnych spraw. Cóż..nie przynudzam. Jakoś muszę zebrać siły i stanąć na wysokości zadania.
Możliwe,że będę musiała zaryzykować i rozpocząć własną działalność (ponownie..). Mam dość nietypowy pomysł jak połączyć dotychczasowe doświadczenie z zainteresowaniami reklamowymi. Nie wiem czy na tego typu usługi jest miejsce na rynku, ale chyba pozostaje spróbować i się przekonać.

Przerwałam "Lot nad.." , w obecnej sytuacji ksiązka ta okazała się zbyt ciężka (choć oczywiście zaczyna się wspaniale i wstrząsająco). Czytam "Atramentowe serce" dla zapomnienia o codziennych problemach. Idealnie się do tego nadaje.
Co do nauki . Jeśli dziś lekarz wypisze mi zwolnienie ( okres grypowy dopadł i mnie) to będę miała przed sobą 5 albo i więcej dni - mam ambitne założenie skończyć biologiczny materiał (albo chociaż większość, zostawiając sobie genetykę na resztę dni) . Będę mogła wreszcie poświęcić się chemiusi ( ;) ) bez reszty.

Ostatnie zdanie z mojej ostatniej notki - może nieco pochopne,zbyt mocne ale prawdą jest, że ta 2-latka trzyma mnie bardzo mocno na nogach. Jesteśmy bardzo związane. Wczoraj zostawiłam ją na próbe u sąsiadki . Okazało się, że co chwilę stawała pod drzwiami popłakując i mówiąc "mama". NIe chciała się bawić, jeść, tylko tęskniła. Utrudnia mi to sprawę, bo tym bardziej nie wiem gdzie mogę ją zostawiać na czas pracy ( właśnie w tym felernym dniu moi rodzice i teściowe skapitulowali- mogę już liczyć tylko na siebie) .

Noo, to się wygadałam. Zaglądam na Wasze blogi regularnie przez nasze-czytanie.blogspot.com . Nie zawsze zostawiam komentarz ale wiedzcie,że śledzę co piszecie.

wtorek, 3 listopada 2009

nawarstwia się

Nie jest dobrze, wszystko się komplikuje.
Mam sny, podczas których płaczę w nocy ( dziś np śnił mi się umierający tata ), w ciągu dnia nie mogę się skupić, nie mogę się śmiać, wegetuję sobie. Teść jedzie do hospicjum i nie mam komu zostawiać dziecka na czas pracy, od grudnia zmieniają mi się godziny pracy i będę w domu przed północą.
Dzieje się coś niedobrego, atmosfera się zagęszcza a ja jak zwykle tkwię w tym sama i wszystko jest na mojej głowie. Nie wiem czy mam na to siły. Gdyby nie mała, rozwiązanie byłoby bardzo proste.

poniedziałek, 19 października 2009

"Splendor" Vladimir Nabokov



Jaka dziwna książka. Jak wiele w niej niedopowiedzeń, ukrytych znaczeń...
To książka wytrawna w swojej prostocie. PROSTOTA- no właśnie. Poznajemy losy Martina - zakochanego w Rosji, emigrującego do Szwajcarii, studiującego w Anglii i poszukującego swojego miejsca gdzieś między Niemcami a Francją. Skomplikowane?
Wiele razy podczas czytania tej, dość krótkiej, powieści jeździmy po świecie. Poznajemy kilkanaście postaci,które w mniejszy lub większy sposób przyczyniają się do niezrozumiałego kroku Martina - pojechania tam,gdzie czeka go tylko śmierć. Śmierć albo wielki Splendor,że udało mu się jej uciec.
Jest krótki wątek miłosny, przyjaźń, rozczarowania a przede wszystkim jest w niej Rosja. Cały czas. Bardzo ciekawy pomysł wkrada się gdzieś pod koniec książki, gdy Martin wraz ze swoją ukochaną Sonią tworzą zmyśloną krainę- Zoorlandię, w której mieszkańcy muszą poddawać się absurdalnym zakazom (np. golenia włosów). Po krótkim namyśle stwierdzam, że i tym razem chodziło o Rosję.

To nie jest ksiażka do czytania w urywkach- zbyt wiele straciłam czytając w taki sposób.
Nie umknął mi jednak język Nabokova, jego nieziemski talent do tworzenia charakterystycznych postaci, opisów chwytających za serce, dialogów pełnych dwuznaczności. Uwielbiam Nabokova jeszcze bardziej. Moja przygoda z "namiętnym" czytaniem nie trwa długo i był to dla mnie krok ku zupełnie innej literaturze- w której brak kontrowersji i szybkich zwrotów akcji. Cóż... nie wiem czy polecać czy nie. Trafi do naprawdę specyficznego grona czytelników - sama nie wiem czy jestem aż tak inteligentna by ugryźć ją w odpowiedni sposób.











sobota, 17 października 2009

Chyba dobry humor gdzieś się ulotnił...
"Autumn leaves" Eva Cassidy

The falling leaves drift by my window
The falling leaves of red and gold
I see your lips, the summer kisses
The sunburned hands I used to
Since you went away the days grow long
And soon I'll hear old winter's song
But I miss you most of all, my darling
When autumn leaves start to fall
Since you went away the days grow long
And soon I'll hear old winter's song
But I miss you most of all, my darling
When autumn leaves start to fall
I miss you most of all, my darling
When autumn leaves start to fall


Na dobry początek dnia..

Pewna osóbka od rana z zapasem energii

Co innego trzeba powiedzieć o tym stworze...


Od rana pyszna kawa z cynamonem.



I jesienna jajecznica z kurkami.




W niezłym, o dziwo, nastroju - zyczę miłego dnia!
Przepraszam za nieostre zdjęcia ale padły przy zmniejszaniu.

czwartek, 15 października 2009




I jak tu oszczędzać?? :-)
Ostatnio przesiedziałam ponad godzinę w Empiku i oglądałam ksiązki kucharskie (tak...byłam potwornie głodna ;) ). Uwielbiam kuchnię włoską. Mogę bez końca jeść makarony, zapiekanki warzywne, ciasta a wszystko doprawione bazylią i oregano.Mniam...
Na obiad dziś oczywiście kokardki ze szpinakiem,, drobno pokrojonymi pomidorami, mozzarellą, camembert i bazylią.
A Nigellę uwielbiam. Mogłabym wyglądać tak jak ona i gotować tak jak ona :) i przeżyłabym jakoś ten wielki tyłek . hehe.

poniedziałek, 12 października 2009

Nauka,nauka , nauka... Mało czytania dla przyjemności.Moje ostatnie nabytki to kilka Nabokova ( Do Czarodzieja,Pninu,Splendoru doszło Oko,Rozpacz i Prawdziwe zycie Sebastiana Knight'a). Ostatnio kupiłam sobie wreszcie "Stulecie chirurgów" i miała to być ostatnia ksiązka a tu niespodzianka- 19 października wychodzi "Triumf chirurgów" . Cóz....skuszę się.

Co do nauki jeszcze... biologia nie chce mi wchodzić do głowy. Metabolizm mnie przerasta. Moje zdolności zapamiętywania mniej,lub bardziej ważnych faktów są dość ograniczone, dlatego pewnie chemia stała się dla mnie przyjemnością.

Z rzeczy jeszcze bardziej przyziemnych i pustych.;) Kupiłam wczoraj buty sportowe - cud nad cudami. Nic mi się nie podobało.Jeździlam kilka dni po wszystkich centrach handlowych aż tu nagle,moim oczom ukazały się Reeboki z nowej kolekcji. Pożałowałam 290zł i są moje. Nie jestem fanką wydawania sporej gotówki na cokolwiek do ubrania, ale tym razem musiałam. Nie wspomnę już o moim drugim problemie - :) mam stopy jak kajaki. ;)
Nienawidzę zakupów , denerwuję się przy tych wszystkich wieszakach, potrzebuję porady, wąż z kieszeni mi wychodzi i kąsa gdy chwytam za portfel. Ostatnio spędziłam 2h w jednej z sieciówek usiłując znaleźć bliżej nieokreślone "coś". Przymierzyłam dziesiątki ubrań i wyszłam z beznadziejnym humorem. Podziwiam Was kobietki - zakupoholiczki . Prędzej sobię strzelę w głowę niż spędzę dzień na szukaniu odpowiednich spodni,torebki czy czegokolwiek innego.
Ekhm...no dobra- inaczej sprawa ma się z książkami. 24h na przejrzenie asortymentu księgarni??! Tak mało??!! ;))

czwartek, 1 października 2009

Stosik i spraw kilka



Myślę, ze dosć dobrze widać tytuły - drugie od dołu to "zapach rumianku" , jest tez mój ukochany Nabokov- "Czarodziej", "Pnin" i "Splendor". Wczoraj nabyłam "Lot nad kukułczym gniazdem". PRzyznaję bez bicia- nie widziałam filmu, nie wiedziałam nawet o czym jest ta ksiązka a teraz nie mogę się doczekać. Co do Nabokova jeszcze...zachwyca mnie z każdym słowem bardziej. Jeszcze nigdy nie spotkałam ksiązki, którą czytałabym tak dokładnie. Czytając"Splendor" az zal mi opuścić jakieś zdanie - kazde jest tak bardzo wartościowe. Najbardziej zadziwia mnie jednak to, ze ta ksiązka nie ma jakiejś zajmującej fabuły a jednak wciąga. Dla mnie to taka ksiązkowa "Amelia" (dla tych,którzy oglądali ten film) - celebruje szczegóły.
Co do nauki- zaniosłam deklarację w ostatniej chwili.Nie wiem jak to mozliwe,ale w lutym nie przyjmują deklaracji wstępnych , musialam dać do końca września. Cóż...spóźniłam się do pracy ale zawiozłam. Nauka chemii idzie do przodu, o dziwo nawet lubię się jej uczyć. Zmieniłam taktykę, nie trwonię czasu na opracowywanie tematów. Uczę się na podstawie zadań Witkowskiego- jeśli nie znam rozwiązania, czytam temat w ksiązce. Od dziś mam zaplanowaną równiez Biologię zgodnie z Operonowskim planem nauki. Jestem dobrej myśli.
I teraz kolejna wazna dla mnie kwestia.Spotkałam ostatnio kilka osób z lat szkolnych w pracy. Tak,pracuję w sklepie, jestem koordynatorem i dlaczego mam się tego wstydzić?? Dlaczego kazdy wita mnie z pytaniem "Ola, a tobie co? W sklepie?" A co? To coś gorszego? To źle, ze zarabiam na rodzinę,by zyć na w miarę dobrym poziomie? Kolejne pytanie "Ola, a ty nic nie studiujesz.Chcesz całe zycie tu pracować?"Oczywiscie,ze nie. A czy ty, studiując socjologię, polonistykę, filozofię i inne jesteś pewna, ze nie wylądujesz po tych studiach w sklepie?
Grr...wściekam się, ze zawsze muszę się tłumaczyć. Nie będę przeciez mówić na wejściu "ja tu kierowniczę a nie tylko sprzedaję" bo to bez znaczenia.Kazdy przechodzi jakieś etapy w swoim zyciu i nie uwazam by ten, był najgorszy.

wtorek, 29 września 2009

I'm no angel

With my selfish pride

But I love you more everyday

Love is an anger

That builds up inside

As the tears of frustation

Roll down my face

Why does love always have to turn out this way

Piękny walc,który cały dzień mam dziś w głowie...


I cytat,który dziś usłyszalam z "Malego księcia": "Time what you spend on your rose, make your rose so important"

czwartek, 24 września 2009

"Nazywam się Charlotte..." czyli totalna porażka


Charlotte Simmons to inteligentna dziewczyna,która dostaje się z małej wioski na wielką,sławną uczelnię.
Jej wyobrazenia rozmijają się z rzeczywistością, kiedy okazuje się, ze tam poprostu nie pasuje - w świecie uczelnianym liczy się głupota, alkohol i sex.
TRAGEDIA! Jeśli tak wygląda nauczanie na Amerykańskich uniwerkach, to nie dziwię się, ze doktor historii napisał takie "coś".
Osoby opisane w ksiąze obrazują dokladnie to,czym się na ogół brzydzę, przedstawiają idiotyzm na wszystkie sposoby.
Przeczytałam pierwsze 120stron tej ksiązki i szkoda mi było czasu na dalsze jej wgłębianie. Czy ktoś moze polecić jakąś lekką ale dobrą ksiązke??
Ocena dla tej: 1

czwartek, 17 września 2009

Wpadłam...

Przyznaję- wpadłam po uszy. Jak na narkotykowym głodzie, poszukuję pilnie:

"Oko", "Pnin","Rozpacz", "Splendor", "Prawdziwe zycie Sebastiana Knighta", "Dar","Patrz na te arlekiny" oraz "Przejrzystość rzeczy". ;)
Jeśli ktoś ma do sprzedania - chętnie się zaopiekuję :)

Ps. Oczywiście autorem jest V.Nabokov

środa, 16 września 2009

"Czarodziej" V.Nabokov


Prawdziwa gratka dla fanów "Lolity". "Czarodziej" to pierwsza, krótka wersja pomysłu Nabokova na powieść dorosłego mężczyzny zafascynowanego małą dziewczynką. Ciekawostką jest,że Nabokov napisał "Czarodzieja" w roku 1939 po czym poprostu odłożył na stos dokumentów "do zapomnienia". Myślał,że rękopis zaginął. Na szczęście odnalazł się po kilkunastu latach. Książka dzieli się na 70 stron powieści i 40 stron posłowia syna pisarza- Dmitrija. Opowiada on historię powstania utworu, kłamstw i tez,które powstały wraz z "Lolitą" i narastającą popularnością ojca.
Co do samego "Czarodzieja"...
Jest to historia podobna do "Lolity" pokazująca jednak głównie bitwę wewnętrzną mężczyny, jego tłumaczenie się, chęć znalezienia w sobie ludzkich, zwykłych cech. Postać dziewczynki nie gra tu głównej roli, choć w momencie kulminacyjnym to ona decyduje o jego losach. W pierwszym zamyśle autora nie była ona wulgarna czy kokieteryjna- poprostu zwyczajne,osamotnione dziecko. Zakończenie zszokowało mnie bardziej niż w "Lolicie" a ostatnie kilkanaście zdań czytałam po kilka razy. Dodam jeszcze, że w "Czarodzieju" nie pojawia się ani imię Humbert ani Lo..są bezimienni.
Mogę wychwalać, zachwycać się nad Nabokovem bez końca. Poprostu musicie przeczytać :) Gwarantuję, że wchłoniecie tą książkę w ciągu godziny i zakończycie podziwem dla formy i niesmakiem dla treści.

poniedziałek, 14 września 2009

Zmiana planów

Mam chwilowo dość starej anglii, "Złodziejkę" zostawię sobie na później. Zaczynam Nabokova "czarodziej"...

sobota, 12 września 2009

"Księżna"

Obejrzałam wczoraj film "Księzna" (obecnie przez kilka dni dostępny w sieci Empik za całe 19,90 ;) ) i zaskutkowało to nieprzespaną nocą. Rozkroił mnie na kawałki bo poruszył wszystkie tematy, które są najboleśniejsze - strata dziecka, uwięzienie, nieszczęście, niespełniona miłość...wszystko poprostu. Oczywiście chciałam by skończył się na "i żyli długo i szczęśliwie" ale film okazał się hmm...poprostu bardziej życiowy.Leżałam tak i myślałam. Najlepiej będzie jak więcej nie będę oglądała żadnych filmów ;)


środa, 9 września 2009

"Wielkie nadzieje" Charles Dickens



"Wielkie nadzieje" to historia chłopca, a później męzczyzny
pochodzącego z angielskiej biedoty. Wychowuje go siostra i jej mąż- Joe, który zdaje mi się być rdzeniem całej tej powieści. Akcja rozpoczyna się właściwie od dnia, w którym chłopiec spotyka zbiegłego więźnia i pomaga mu w uwolnieniu się z kajdan.
Często w całej książce wraca się do motywów więzienia oraz galerników - chłopiec oszołomiony tym zdarzeniem, a później kalectwem swojej siostry (podejrzenie ataku pada na jednego z uciekinierów) nie może do końca pogodzić się ze swoim możliwym udziałem w tej tragedii. Pewnego dnia Pip otrzymuje zaproszenie do domu Miss Havisham- właścicielki fortuny, gdzie poznaje Estellę - niedostępną, pozbawioną jakichkolwiek uczuć. Pip zakochuje się w niej i postanawia stać się człowiekiem na tyle mądrym i majętnym, by kiedyś starać się o rękę dziewczyny.
Niespodziewanie pojawia się szansa na drodze chłopca, zostaje on bowiem obdarowany majątkiem - od kogo? Dlaczego? To stanowi największy smaczek całej książki.
Nie będę streszczać całości, bo dzieje się tu bardzo wiele i nie jest to bynajmniej romansidło, które kończy się jak zwykle.
Oczarował mnie Dickens, to pierwsza książka, która zaciekawiła mnie od pierwszej strony. To wspaniałe studium ludzkich słabości, brutalna prawda o próżności i samotnosci. Zakończenie zaskoczyło mnie, pewien fragment nawet wbił w fotel. Pip dojrzewa na oczach czytelnika, zmienia się w bardzo widoczny sposób, odgradza całymi siłami od dawnego życia a gdy jego "Wielkie nadzieje" mają się spełnić, gdy nadchodzi moment na który czekał od lat okazuje się, że to życie spada na niego jak grom.
Cóż... te ponad 500 stron nie dłużyły mi się ani przez chwilę. Naprawdę było warto.

Moja ocena: 5,5/6 ( bo mimo wszystko nic jeszcze nie przebiło w moich oczach "Lolity" i "Miłości w czasach zarazy" )
Ocena z Biblionetki: 4,68

niedziela, 6 września 2009

Luciano...

Zanim pojawi się tu moja opinia o "Wielkich nadziejach" dawka muzyki. Muzyki.Są dni, w których trafia w najgłębszy kąt mojego serca, umysłu. Porusza takie sfery, o których nie miałam wcześniej pojęcia.
http://www.youtube.com/watch?v=I8A61eY1Efg

http://www.youtube.com/watch?v=O0Sx5lbVlQA&NR=1

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Gringo wśród dzikich plemion

Po cięzkich trzech dniach w pracy przyszedł czas na chwilę odpoczynku. Wreszcie dotarłam do mojej ulubionej poznańskiej księgarni i kupiłam "Ja" i "Dom kobiet" - całosc za 13zł ;) Zanim to, czeka na mnie "Złodziejka" S.Waters.








GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION - Wojciech Cejrowski

Ostatnio poczytałam trochę zachwalanego tak "Gringo" Cejrowskiego. Lubiłam przeczytać jedno opowiadanie i odstawić ją na kolejne kilka dni. Nie oznacza to,że mi się nie podobała - wręcz odwrotnie, ale ksiazka lepiej mi smakowała w taki sposób. Nie podzielę bezkrytycznych zachwytów- denerwowały mnie niektóre błędy językowe, czytanie któryś raz o przeprawach z celnikami, ale całościowo ksiązkę mogę polecić- napisana lekkim językiem, dowcipna, momentami bardzo wciągająca. Idealna by odpocząć. Aaa...jeszcze jedna "wada" - odechciało mi się wyprawiać w dalekie,dzikie kąty gdy pomyślałam o tym całym robactwie, motylach zabijających przy trzepocie skrzydeł, pijawkach i larwach wchodzących pod skórę.Brr... Swoją drogą podziwiam za to wszystkich podrózników. Przy jakiejs okazji może sprawię sobie drugą książkę Cejrowskiego (na urodziny męża jak sądzę, bo pochłonął "Gringo..."w ciągu jednego dnia ).
OCENA: 4/5



czwartek, 27 sierpnia 2009

...

W pracy zagęściła mi się atmosfera. Od poniedziałku rozpoczyna pracę nowa dziewczyna i oczywiście muszę ją dobrze przeszkolić - czeka mnie mnóstwo pracy. Ze starego składu zostaje jedna, która od kwietnia życzy sobie mieć wszystkie niedziele wolne (spotkania z chłopakiem, a później zajęcia z rysowania). Od września stwierdzilam,że koniec dobrego bo przez nią ja muszę pracować prawie we wszystkie niedziele. Oczywiście dziewcze podniosło alarm, centrala stoi za mną murem ale nie da się ukryć... nowy zespół ( we wrześniu wejdą mi w sumie dwie nowe) nie będzie żył w zgodzie, a szkoda. Niedługo 1 września, moja "deadline" by usiąść nad książkami (bo choć uczę się to wiem,że mogę więcej).
Mój mały króliczek okazał się chory i teraz leczę go jak mogę środkami przeciwgrzybicznymi. Problem stanowi jego waga- 0.5kg co sprawia,że żadnego leku ludzkiego (spokojnie,przepisany przez weterynarza) nie mogę odpowiednio podzielić ( jak tu odmierzyć 1/2 grama, gdy granulki są wielkości główki od szpilki a część z nich w dodatku przelatuje jej przez zęby ). Cóż...wish me luck.

środa, 19 sierpnia 2009

..

Już prawie kończę pierwszą część chemii, to dobra wiadomość. Pokonałam jakiś wielki opór i teraz idzie coraz lepiej.
Jestem właśnie po kilkudziesięciu uwagach mojej mamy dotyczących wyglądu. Mało przyjemnych.Wcisneła mi tabletki na odchudzanie twierząc, że muszę schudnąć tak aby było mi widać te,te i te kości ( ;-) nie wymienię ). No wspaaniale.Od razu mam ochote na lody z polewą czekoladową.
Z czytelniczych kwestii,nadal tkwię w "Wielkich nadziejach".
Trwa to tak długo wyłącznie z powodów czasowych ,książka bowiem jest przecudowna.
Na blogach krązy lista 100 ksiązek BBC ( Mozna zobaczyc np. tu: http://kasiek-mysli.blogspot.com/2009/08/100-tytuow-bbc.html )
Pozwolę sobie nie wklejac jej na blogu a wypisać jedynie te ksiazki,które chciałabym przeczytać:
1. Duma i uprzedzenie - Jane Austen
2. Władca Pierścieni - JRR Tolkien+
5. Zabić drozdad - Harper Lee
19. Żona podróżnika w czasie - Audrey Niffenegger
23. Samotnia (w innym tłumaczeniu: Pustkowie) - Charles Dickens (będąc w nastroju autora- najbardziej tą)
32. David Copperfield - Charles Dickens
43. Sto lat samotności - Gabriel Garcia Marquez
50. Pokuta - Ian McEwan
51. Życie Pi - Yann Martel
88. Pięć osób, które spotykamy w niebie - Mitch Albom
100. Nędznicy – Victor Hugo

To chyba na tyle...

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Dlaczego wiara we własne możliwości jest aż tak krucha...
Jedno niepowodzenie i załamuję ręce. Jeśli ja nie będę wierzyć w siebie, to kto zrobi to za mnie...

czwartek, 13 sierpnia 2009

"Zmierzch" oraz "Księżyc w nowiu"


Cóż mogę powiedzieć? Że rozumiem zniechęcenie krytyków (gazetowych i blogowych)? W dodatku rozumiejąc zachwyt "szarych" czytelników?Przeczytałam pierwsze dwie części- "Zmierzch" i "Księżyc w nowiu" w dwa dni. Historia Belli jest poprostu wciągająca i choć nie da się nie zauważyć naiwności, przewidywalności, pustych dialogów czasem jakby wyciągniętych z telenoweli to podobało mi się.
Kto nie chciałby przeżyć takiej miłości, która pomimo wielu przeszkód okazuje się być silniejsza i skłania do największych poświęceń?
Nie uprzedzajcie się z góry ale nastawcie na dawkę nie wymagającej myślenia literatury.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Brudne sprawki

Dzisiejszy dzień okazał się bardzo stresujący, choć nic takiego nie zapowiadało.Okradly mnie cyganki w pracy a to wszystko dlatego,że poraz kolejny chciałam zaprzeczyć stereotypom,dać szansę, zaufać nieco a tu co? Koniec dobroci.Będę powielać opinie o nich na każdym kroku.Szkoda,że mi to nie odda pieniędzy,które centrala musiala odciągnąć mi z wypłaty.:-(((Jestem zła. Chyba głównie na siebie. Naiwna Olu.

niedziela, 9 sierpnia 2009

Krótko i na temat

Dziś do mojego mieszkanka zawitał nowy lokator- królik baranek (ten z oklapniętymi uszami).Chrzestna małej sprawiła taki prezent.
Chemia idzie mi coraz lepiej. Mknę z materiałem i w takim tempie przerobię całość max. do grudnia (a przypominam,że uczę się od podstaw). Oznacza to, żebędę miała aż 4 pełne miesiące na robienie testów i zadań. Zobaczymy jak wyjdzie w praktyce. Zmykam.

czwartek, 6 sierpnia 2009

Dość tłumaczenia się i wielkiego uzewnętrzniania na blogu. Powstał dla kilku medycznych osób (tak to o Was mówię,dziewczyny) z czasem stał się miejscem, w którym opisuję wrazenia z przeczytanych ksiązek. I będę to robić nadal bo sprawia mi to frajdę.
:) Tyle.
Nikt nie obiecywal, ze będzie lekko więc biorę to na klatę.
A tak przy okazji- co z Tobą kosmetola, co słychać Agnieszko, odezwijcie się.

środa, 5 sierpnia 2009

Zaczął sie mój 6-dniowy urlop.Dzisiejszy dzień spędziłam na odwiedzaniu babci i starych,dobrych miejsc w mojej okolicy. Po 6h chodzenia zabrałam się za stworzenie pokoju mojej małej- czas na spanie w swoim łóżeczku,pośród misiaków i teletubisiów.Idę powoli z materiałem z chemii choć nie tak szybko jak bym chciała. Szukam korepetytorki z mojej okolicy,która pomoże mi szybko przebrnąć z materiałem.Biologia póki co czeka na wenę.Sama nie wiem czy mi się uda, przestalam ślepo wierzyć, że wystarczy chcieć.
Z czytelniczych kwestii...czytam "Wielkie nadzieje' Dickensa i jestem zachwycona!! Od razu poszukałam w internecie inne książki tego autora i ... mocno się zawiodłam. Można kupić Oliviera Twista, Davida Coperfielda ( na liscie do przeczytania ) ale "Samotnia" na którą się najbardziej napalilam jest prawie nie do zdobycia.Pozostaje Allegro i wydanie z 70' lat. Pozostaje "Klub Pickwicka" ,która takze wydaje się interesująca.

sobota, 1 sierpnia 2009

Kot,który czytał wspak


"Kot który czytał wspak" jest to pierwsza część 30-tomowej serii kryminalnej.
John Qwilleran po latach wraca do zawodu dziennikarza przyjmując posadę w redakcji "Daily Fluxion" w dziale kulturalnym. W trakcie poznawania lokalnego środowiska artystów, ich współpracowników i wrogów dowiaduje się także o najbardziej kontrowersyjnym krytyku,który miesza z błotem każdego oprócz... No właśnie. I tu zaczyna się cała fabuła. Qwirellan wynajmuje u owego krytyka mieszkanie, spotyka tam niezwykle inteligentnego i nieprzeniknionego kota syjamskiego,który zdaje się wiedzieć wszystko o wszystkich. "Po drodze" zdarzają się dwa morderstwa,które budzą w dziennikarzu instynkty detektywistyczne z dawnych lat.
To w skrócie.
Moja opinia? Miła historyjka do poczytania na raz. Nie oczekiwałam wiele, więc się nie zawiodłam. Nie zasługuje na miano kryminału, raczej "krótkiej powieści detektywistycznej"ale zdaję sobie sprawę z tego,że seria może mieć sporo zwolenników. Taka książeczka na"odmóżdżenie". W skali 1-6 oceniam na 3.
Teraz czytam Gringo Cejrowskiego ale o tym później...

sobota, 25 lipca 2009

...

To nie będzie notka wesoła bo jest mi dziś źle.Każdy wymaga- mam być dobrą żoną,idealną matką, idealną córką dla matki, idealną dla ojca (a to dwa różne typy córek), mam być świetną panią domu dla teściowej i panią dla psa.A kto będzie idealny dla mnie? Ba...nawet nie idealny- poprostu kto BĘDZIE?? Kto poprostu usiądzie obok mnie,porozmawia, pocieszy albo wesprze, kto podafiliżankę herbaty gdy wrócę po 12h pracy do domu? Nikt... bo nikogo to nie interesuje. Nie ważne co ja czuję, ważne jak bardzo cierpią inni.Czy to tak źle, że potrzebuję miłości, partnerstwa i poużalania się trochę nade mną (nawet,jeśli to całkiem bez sensu)?Jestem zmęczona ciągłą walką o siebie.Nic więcej nie napiszę.

piątek, 24 lipca 2009

"Mężczyzna,który pomylił swoją żonę z kapeluszem"

Książkę "Mężczyzna,który pomylił swoją zonę z kapeluszem" poleciła mi znajoma psycholog. Niewiele myśląc pobiegłam do empiku i kupilam jedyny egzemplarz.To jedna z takich pozycji,które przeczytałam jednym tchem i podrzuciłam mężowi ( z podobnym skutkiem. )
Jest to opis kilkunastu przypadków, w których pewne anomalie neurologiczne spowodowały zmiany w postrzeganiu świata oraz zmiany osobowości. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie typ tychże zmian. Tytułowy mężczyzna - z zawodu wykładowca, faktyczine myli swoją żonę z kapeluszem gdyż nie rozpoznaje żadnego przedmiotu. Myśląc, że żona to kapelusz próbował ją sobie założyć na głowę. JEst też kobieta,która nie czuła swojego ciała, mężczyzna chodzący po skosie i wielu innych.
Książka jest poprostu fascynująca, nie tylko dla osób zainteresowanych neuro-psychologią. Wciaga niesamowicie i uzmysławia jak nieodłącznie jesteśmy związani z naszą fizycznością , jak bardzo drobne nawet zmiany mogą wpłynąć na cale nasze życie czyniąc z nas zagadki medyczne ;)

środa, 22 lipca 2009

Zmiana klimatu....

Choróbsko chwyciło mnie i moją kruszynkę... Nie mam więc zbyt dobrego humoru - jedno jest pocieszające ;) Z zapalonym gardłem zbyt wiele nie zjem a od czerwca jestem na diecie- 5.5kg na minusie (uff).
No a teraz do sedna. Zesatw nieco inny niż poprzednio - mroczne kolory,mroczna mina itd. Dobrze oddają moje dzisiejsze samopoczucie. Zdjęcie niezbyt wyrazne- rano było dość ciemno a i fotografa zabrakło.Poniżej pokazuję w zblizeniu pasek.

niedziela, 19 lipca 2009

Stosik


Stosik, czyli ksiązki, które muszę przeczytać zanim zakupię kolejne ( W pierwszych planach "Stulecie chirurgów" oraz Dickens "Wielkie nadzieje" )

Od góry:
Przeklęta
Możliwe sny
Wstrząsające wyznania Kathy
Serce to samotny mysliwy
Córka nomadów (jak to długo już czeka...)
Drzewo,na którym narodził się człowiek
Siostra
Kobieta z innej planety
Cień wiatru
Ocalona aby mówić (podejdę sceptycznie..)

Come back



No to chyba sobie wracam.. ;) Gdy siedzę w pracy mogę zadowolić sie jedynie spraną błękitną koszulką , a gdy mam wolne poprostu muszę odreagować.


W sumie nie wiem nawet jak zacząć i czy ktokolwiek jeszcze o tym blogu pamięta.


Wrzucam zestaw z wczoraj. Całość (oprócz kolczyków,butów i torebki) złozona z nabytków lumpeksowych- w tym moje ukochane spodnie (tak,tak to są spodnie).


sobota, 18 lipca 2009

W związku z pytaniami z czego się uczę:Biologię opracowuję na podstawie podręczników Operonu i uczę się z moich notatek. Później mam zamiar poprostu robić jak najwięcej testów, między innymi napewno testy wydawnictwa Omega ( każda książka dotyczy innego działu ).W przypadku chemii sprawa ma się trochę gorzej, bo zaczynam niemalże od zera i póki co uczę się z vademecum zielonej sowy i rozwiązuję wszystkie (!) zadania ze zbioru podstawowego Pazdro...chciałabym się z tym uwinąć maksymalnie do końca września. Dalej rozszerzę moje wiadomości podręcznikami Rożaka i będę robiła testy Pazdro z rozszerzonego zbioru + testy Witowskiego (doszły już do mnie, wydają się ok. ) + sterty innych testów by jak najbardziej utrwalić wiedzę. I co najważniejsze...gdy mam problem z zadaniem to go nie zostawiam. Szukam informacji, korzystam z internetu i sama dochodzę do rozwiązania (ekhm...ostatnie takie "dochodzenie" zajeło mi 3h...) ale teraz bez problemu rozwiążę podobne zadanie. Chciałabym tez poczytać "Doswiadczenia chemiczne w zadaniach" wyd.OmegaHmm..tyle chyba.

środa, 15 lipca 2009

Lu-krowa


WOLNE , dwa dni wolnego...umrę ze szczęścia ;)Zamówiłam sobie zbiory Witowskiego, przerabiam Pazdro, ucze się biologii a wszystko to w moich nowych,krowich portkach. Nabyłam sobie spodnie 3/4 w krowie łaty co by mi było milej siedzieć nad książkami. No to zmyka krowa do nauki, wielkie muuu z pozdrowieniami !

poniedziałek, 6 lipca 2009

Książkowo

Korzystając z ksiązkowego posta, przedstawiam niektóre ksiazki,które widnieją na mojej liście "Do kupienia"




































Wszystko czerwone- Chmielewska
Chata- William Young
Dziewczyna z zapałkami Anna Janko
Gra anioła Carlos Ruiz Zafen
Ada albo Żar V.Nabokov
Złodziejka książek Markus Zusak
Wielkie nadzieje Charles Dickens
Dziennik geniusza Salvador Dali
Firmin Sam Savage
Dziewczyna o szklanych stopach Ali Shaw
Ulisses - James Joyce
Mistrz i Małgorzata Bułhakov
100 lat samotności Marquez
Saga o ludziach lodu Margit Sandemo
Pierwsza osobaliczy mnogiej - Cameron West

.................................................................................


O czym jest Lolita nie muszę opowiadać. Nie widziałam wcześniej ekranizacji, słyszałam o tej pozycji nie raz i
wreszcie kupiłam w pięknej twardej oprawie.Początki były trudne.Cieżko przejść obojętnie gdy Humbert siedzi w parku, przygląda się dziewczynkom i czerpie z tego nie małą satysfakcję.Wiele było momentów,które musialam przeczytać po dwa razy by poprostu uwierzyć w to co widzę. Z biegiem stron przyzwyczaiłam się do Humberta, znienawidziłam gdy zabawial się z Lolitą kiedy ona miała gorączkę aż do momentu, gdy po jej ucieczce Humbert zdał sobie sprawę, że pomimo wieku 17 lat gdy nimfectwo poszlo w niepamięć, kocha Lolitę tak jak swoją pierwszą miłość z nastoletniego życia.
I nagle ten fragment...gdy opisuje Lolitę w ciąży, zniszczoną, zaniedbaną i zdaje sobie sprawę, że nigdy nie przesta
nie kochać i uwielbiać pomimo biegnącego czasu. Uwielbiam gdy mówi "Stąd do samochodu jest tylko 25 kroków..."...
Żal mi było Lo przez większość książki, pojawiało się tu piękne studium dziecka wykorzystywanego (na dlugo przed Humbertem). Lubię juz Humberta, ale gdyby w życiu mojej córki pojawil się ktoś taki, wywloklabym go za... i odcieła małymi nożyczkami (żeby trochę to trwało).
Hmm..dziwna książka ale wspaniała jednocześnie. Szkoda tylko, że na końcu są słowa od Nabokova,który spłyca wszystko co w tej powieści wartościowe. A może...to też w sumie ma swój urok.

















Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka