wtorek, 27 stycznia 2015

"Nie gaś światła" - co czytać dalej? Jak żyć?




MOJA OPINIA
Ta książka pochłania bez reszty od pierwszej strony. Nie mogłam oderwać się od tego świata, wyczuwałam wszystkie zapachy i niemalże widziałam przygaszone światła, mrugające żarówki, słyszałam deszcz i burzę. To, w jaki sposób Bernard Minier prowadzi całą akcję, jak sugestywnie opisuje każdą scenę, jak przykłada oko czytelnika do dziurki od klucza w mieszkaniu Christine i zmusza siłą swoich opisów do podpatrywania jak ta dziewczyna z wesołej, beztroskiej osoby zamienia się w rozdygotanego odludka ECH ....prawdziwy talent!
Historia ta nie jest tylko o rozwikłaniu zagadek. Pokazuje jak działania jednego człowieka mogą wpłynąć na całe życie drugiego, jak łatwo jest zniszczyć komuś sens istnienia i doprowadzić do ostateczności. Wiele też mówi o zaufaniu - właściwie po niej czytelnik może przestać ufać własnemu kotu- tak psychodeliczny nastrój wprowadza ta książka.
Książka ma ponad 500 stron a całe 400 stron przeczytałam niemal jednym tchem robiąc przerwę na sen między 4 w nocy a 8 nad ranem. Od pierwszej strony gdzie autor wprowadza nas do mroźnej puszczy białowieskiej po kolejne sceny rozgrywane w mieście, mieszkaniu, lesie, tego nie można było przerwać w połowie!
Główna bohaterka musi rozwikłać zagadkę , odnaleźć swojego dręczyciela stawiając czoła najobrzydliwszym sytuacjom, w które wprowadzić może drugi człowiek. Czas działa na jej niekorzyść bo z każdą chwilą staje się inną sobą.
Sarvez natomiast musi, CHCE rozgrzebać sprawę samobójczyni bo dzięki temu znów czuje, że żyje.
Co połączy tych ludzi? Jak zakończy się historia?
Zapewniam, że ta książka wbije Was w fotel i nie pozwoli się ruszyć.

O CZYM JEST TA KSIĄŻKA?

W książce "Nie gaś światła"Bernarda Minier od samego początku atmosfera jest intensywna, duszna, ciemna, nawet na chwile nie pozwala czytelnikowi myśleć , że zdarzy się coś pozytywnego.
Mamy w niej dwóch głównych bohaterów, przez większość książki niezwiązanych ze sobą. Christine - młodą, ambitną dziennikarkę, zakochaną w przystojnym naukowcu, która skrywa jednak mroczną, rodzinną tajemnicę
oraz
Martina Sarveza - starszego detektywa, który po nieudanej i dramatycznej sprawie popada w stan depresyjny i zostaje zmuszony do zamieszkania w specjalnym ośrodku.
Niby nic tych ludzi nie łączy  ale z każdą chwilą czytelnik zostaje uwikłany w dwie różne sprawy,  mające swój wspólny mianownik - szaleństwo.
Pewnego dnia Christine dostaje  anonim, w którym napisane jest, że ktoś chce się zabić i zrobi to w Wigilię Bożego Narodzenia. Dziewczyna stara się odnaleźć odbiorcę wśród swoich sąsiadów jednak bez skutku. Cały czas dręczy ją lęk, poczucie winy i myśl, że powinna zadziałać dalej i zapobiec tragedii. Od tego momentu zaczynają się dziać straszne rzeczy- ktoś dzwoni do rozgłośni radiowej dając do zrozumienia, że doskonale wie o anonimie i nie odpuści dziennikarce braku konkretnego działania. Christine jest ofiarą ataków, stalkingu, odnajduje w swoim mieszkaniu ślady obcej osoby, ktoś sika pod jej drzwiami, dręczy telefonami, mailami, robi wszystko by Christine popadła w obłęd, straciła przyjaciół i przestała istnieć.
Gdziekolwiek szuka pomocy tam okazuje się, że prześladowca był szybszy i przygotował odpowiednio grunt pod jej zeznania tak, by  postawić ją w złym świetle i zrobić z dziewczyny psychopatkę. Christine nie wie komu może ufać, czy jest ktokolwiek w jej życiu kto uwierzy w jej wersję i nie będzie zamieszany w cała sprawę...
To co dzieje się z Christine i jakie katusze musi przechodzić, jakim sytuacjom stawić czoła i JAK TO NA NIĄ WPŁYNIE jest niewyobrażalne.
W tym samym czasie detektyw Martinez otrzymuje paczkę z kluczem do hotelu. Nie jest to byle jaki klucz gdyż prowadzi do pokoju,  w którym rok wcześniej młoda dziewczyna Celia Jabłonka popełniła samobójstwo. Jego detektywistyczny zmysł każe mu drążyć temat i choć jest na przymusowym zwolnieniu nie odpuszcza szukając powodu dla którego otrzymał klucz oraz dalsze wskazówki.  Natychmiast wyczuwa, że ta sprawa zbyt szybko została zamieciona pod dywan i , że w tle czai się ktoś jeszcze, komu uszło to wszystko na sucho. Wie też, że nieprzypadkowo został wybrany by tę sprawę rozwikłać.


PLUSY I MINUSY
Plusy
Po pierwsze - klimat.
Po drugie- wyraziste postacie -zarówno główne jak i poboczne. Każda ze swoją własną historią i dodatkową głębię.
Po trzecie- wszystko miało swój sens. Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć fragmenty, które można by pominąć. Nawet jeśli chciałam przyspieszyć czytanie z ciekawości tego co zdarzy się dalej musiałam wrócić do pominiętego zdania - okazywało się bardzo ważne.

Minusy - fakt, ze się skończyła a ja teraz nie wiem jaką inną książką zastąpić tę pustkę!

sobota, 17 stycznia 2015

"Kochałem ją" A.Gavalda



Długo czekała na mnie ta książka. Parę dobrych lat. Nie mogłam znaleźć dobrego momentu by czytać o dwustronnym bólu i sama nie popaść w tygodniową dolinę. W końcu nadszedł ten dzień.

"Kochałem Ją" to w całości rozmowa teścia z synową w nie byle jakiej sytuacji - Chloe właśnie opuścił mąż zostawiając ją z dwiema córeczkami. Pierre wykorzystuje więc sytuację by zabrać ją z dala od miejskiego zgiełku i pocierpieć razem z nią. Nie... wcale nie będzie tu romansu Pierre->synowa (a bałam się takiego rozwoju sytuacji :) ).

Chloe nie lubi teścia. Wydaje jej się zgorzkniałym tetrykiem patrzącym na wszystkich z góry. Milczącym arogantem, który każdego ocenia sobie tylko znaną miarą. W tamtej sytuacji jest jej "wszystko jedno" z kim spędzi czas. Dużo myśli, wspomina, wypomina i walczy ze sobą by być silna dla córki. Noc, w której Pierre pęka i zaczyna objawiać swoje prawdziwe oblicze jest zaskoczeniem dla kobiety ale też początkiem fascynującej historii, którą ten już 60-letni człowiek skrywał od 20 lat.
Jego tajemnica miała na imię Matylda i sprawiła, że poczuł jak powinien żyć i kochać. Wybrał jednak drogę bezpieczną i słuszną *(czyżby?) u boku żony.

Nic więcej nie napiszę o fabule. Dodam może jeszcze , że to tylko nieśmiały początek.
Anna Gavalda przepięknie przeprowadziła mnie przez studium cierpienia, złości i miłości. Zarysowała ciekawego człowieka, który swoją drugą (piękniejszą) twarz schował dla wybranych.
Przez dialogi przemknęłam ZBYT szybko i żałowałam,że książka skończyła się w jeden wieczór - to dla Was znak, że warto po nią sięgnąć. Czytając je miałam wrażenie,że jestem schowana gdzieś za drzwiami, patrzę przez dziurkę od klucza i nasłuchuję tej trudnej, pozbawionej zbędnego patosu ale pięknej rozmowy.

Autorka pozostawia czystą kartkę na przemyślenia i własną opinię. Nie ocenia, nie naprowadza czytelnika zostawiając go z lekkim zmieszaniem. Czy walczyć o nowy, niepewny związek mając już ustabilizowane życie? Czy ta stabilizacja daje szczęście? Czyje szczęście jest ważniejsze- rodzica czy dziecka?
Na koniec piękny cytat:

"Znam ludzi, którzy cierpią trochę, TYLKO trochę, akurat tyle, żeby zmarnować sobie życie,rozumiesz..."

Ps.
Miałam tę recenzję na starym blogu ale chciałabym wkleić ją i tu...

niedziela, 11 stycznia 2015

Recenzja video- "Wystarczy być" J.Kosiński

Zapraszam Was do posłuchania mojej recenzji książki "Wystarczy chcieć" J.Kosińskiego.

Książka bawiła, umilała dzień, wciągała jak tornado a następnie mocno zaskoczyła. Zobaczcie dlaczego :)

sobota, 10 stycznia 2015

Stos nowości w mojej bibliotecze

Stos z grudnia i stycznia. :)
Kliknijcie by powiększyć.

wtorek, 6 stycznia 2015

S.E.K.R.E.T.- czyli jak kopciuszek przeniósł się do świata erotyki


S.e.k.r.e.t. to moja pierwsza książka z gatunku erotyki. Kupiłam bo tematyka mnie zaintrygowała a długo wzbraniałam się przed Greyem i innymi następcami.

Cassie to kobieta po 30tce, która kilka lat wcześniej straciła męża. Choć jej związek nie należał do udanych i niewiele w nim było uczuć , Cassie nie potrafi na nowo cieszyć się życiem.
Każdy jej dzień jest poprawny a ona sama stara się być niewidzialna. Praca w kawiarni wydaje się być do tego idealna i wydawałoby się,że nic nie przerwie szarości codzienności. Do czasu.
Tajemniczy notes pewnej klientki , a raczej bardzo osobista treść rozpala w Cassie dawno uśpione uczucia.
Na dodatek zwrot zeszytu pociąga za sobą szaloną lawinę zdarzeń, na którą kobieta wydaje się być niegotowa.
Poznaje stowarzyszenie S.E.K.R.E.T., którego celem jest wybudzenie z letargu wybranych kobiet i obudzenie kobiecości a także seksualności, którą po drodze zatraciły.
Przed bohaterką 10, niespodziewanych kroków przepełnionych erotyzmem i brakiem skrępowania.
10 kroków do poznania siebie i swojej wartości.


   Książkę połknęłam :) Nie dlatego,że dotyczy erotyki. Zafascynował mnie obraz przemiany jaką przechodzi kobieta, jej ponowne rozkwitanie i poznawanie pragnień. Przed główną bohaterką stoi jeden cel- pozbyć się ograniczeń wynikających z niskiego poczucia swojej wartości.  To erotyczny Kopciuszek z nieidealnym księciem.
  Z tego co czytałam,trylogii  Greya zarzucano obrzydliwe opisy. Nie mogę co prawda porównać ich z tymi, które pojawiają się w Sekrecie jednak erotyzm jest w niej dawkowany stopniowo - pobudza wyobraźnię nie zostawiając niesmaku. Opisy są mimo wszystko (pomimo sytuacji nie zawsze delikatnych) subtelne, brak w nich wulgarności. To jej ogromna zaleta.
Sam pomysł - tajemniczego,kobiecego stowarzyszenia spełniającego marzenia kobiet połączony z perypetiami codziennymi Cassie jest bardzo,bardzo dobry. Zdecydowanie dla kobiet :)
Wiadomo, jak w każdej tego typu książce (chyba) zdarzają się dialogi harlequinowe ale nie psuje to całości. To lekka lektura na jeden lub dwa wieczory po którą warto sięgnąć gdy ma się odpowiedni nastrój.

Na półce stoi jeszcze jedna książka z tego gatunku i przeczytam ją choćby po to by mieć porównanie. Mam nadzieję,że będzie równie dobra jak S.E.K.R.E.T.
Polecam!

piątek, 2 stycznia 2015

112 nieprzeczytanych książek - przesada!

Jak obiecałam tak zrobiłam- lista książek nieprzeczytanych a stojących na półkach gotowa!
Po pierwsze , żeby je wszystkie zobaczyć musiałam trochę nabałaganić i utworzyć tu i ówdzie stosy.

Po drugie- jest ich 112! ! ! (nie liczę tych z biblioteki czy czekających na Kindlu).




Losowanie za pomocą generatora wyłoniło pierwszą szczęściarę ,która czekała zbyt długo na półce-

czwartek, 1 stycznia 2015

Filmik- prezenty świąteczne

Kolejny filmik- mocno "na luzie" :) Widzę po statystykach, że do mnie zaglądacie- dziękuję! Miło mi będzie jeśli zostawicie po sobie choćby kropkę w komentarzu- będę wiedziała kto, a jeśli prowadzicie bloga chętnie odwiedzę też Was. Trochę jestem zacofana jeśli chodzi o nowe blogi i zatrzymałam się na etapie książkowa i moni-libri. Hop,hop! jest tu ktoś nowy?

Wspominałam w filmiku o postanowieniach na Nowy Rok. Część zostawię dla siebie ale kilkoma mogę się podzielić:

Zrzucić 10kg - nie jest to tylko puste życzenie. Niestety przez leki, którymi się w 2014 roku trułam moja waga skoczyła mocno do góry i obym mogła je odstawić w tym roku. Do tego zdrowe odżywianie i będzie git :)  Na szczęście (przynajmniej do tej pory) łatwo chudnę (i równie łatwo przybieram :/) więc nie powinno mi to zająć więcej niż 2 miesiące.

Weganizm- powoli, stopniowo chcę z wegetarianizmu zejść na level wyżej. Zaczynam od "już" choć uzależnienie od serów jest przeogromne to nie mogę się pogodzić z tym całym wstrętnym mleczarskim przemysłem. Może znajdę wytwórnię serów, która robi je w normalny,naturalny sposób bez zabijania niewinnych stworzeń? (jest w ogóle taka?)

I wreszcie książki - chcę zrobić listę moich książek i losować sobie raz w tygodniu numer książki, którą muszę przeczytać. W mojej domowej biblioteczce uzbierało się TYYYYLE tytułów, które czekają OD LAT na przeczytanie, że chcę wreszcie zrobić z tym porządek.
 Tworzenie takiej listy zacznę jeszcze dziś a losowaniem pochwalę się na instagramie albo youtubie (ach,jaka jestem uspołeczniona).

Zapraszam do oglądania mojej paplaniny :) 




Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka