poniedziałek, 10 października 2011

"Koszmarny Karolek w samochodzie" czyli jak dziecięce książki bawią dorosłych :)



"Karolku, czekamy na ciebie!

-Karolku,zejdź na dół!
-Karolku, ostrzegam cię!

Koszmarny Karolek siadł na łóżku naburmuszony.Jego nikczemni rodzice mogli go sobie jeszcze długo ostrzegać.On się nie ruszy.

-Karolku,przez Ciebie się spóźnimy!- krzyczała z dołu mama.
-I o to chodzi!! - krzyknął Karolek."

Przedstawiam Wam książkę dla dzieci, którą czytałam do końca pomimo tego,że młoda poszła już dawno spać.

Karolek- inteligentny, podstępny, zły na rodziców, zły na brata, pomysłowy i chodzący własnymi ścieżkami.
Damianek - przeciwieństwo swojego brata Karolka. Ułożony, typowy "lizusek", wywyższający się nad Karolkiem.
Rodzice... - współczuję rodzicom,tyle mogę tylko napisać :)
Wymiotująca Wera - niemowlę,o które toczy się cała wojna.

Karolek bardzo chce iść na urodziny kolegi Olo. BARDZO CHCE IŚĆ. A to oznacza wykorzystanie wszystkich możliwych środków by dopiąć swego. Jego plany krzyżują jednak zbliżające się chrzciny Wymiotującej kuzynki Wery. Wyobrażacie sobie? Zabawę w Aero Rodeo zniweczyło wrzeszczące niemowlę! Karolek postanawia więc opóźnić wyjazd, nie dopuścić do wyjazdu a w końcu uprzykrzyć go rodzicom jak tylko się da.
Jeśli dodać do tego denerwującego Damianka, który przykładnie gotów jest do wyjazdu robi się niezła draka.
I dobrze,że się robi ;) Bo historia jest przezabawna a dialogi wywołują głośny śmiech (głównie rodziców). Są życiowe w 100% i pewnie dlatego tak śmieszne :)
Współczuję rodzicom Karolka i po cichu cieszę się,że mam dziewczynki chociaż... kto wie czy i mnie nie czeka taka sama historia. Wtedy z pewnością przestanie być zabawnie :)

piątek, 7 października 2011

Ściska mnie w gardle.. "Życie na drzwiach lodówki"


Moje córki są dla mnie najważniejsze na świecie
a strach przed utratą kogoś bliskiego paraliżujący. Gdybym wiedziała o czym jest ta książka, nie zaczęłabym jej czytać.
Ale wpadłam po uszy,bo wystarczy przeczytać kilka pierwszych zdań i nie można przestać.

Poznajemy matkę i córkę. Mama- lekarz, zapracowana, zaniedbująca swoje dziecko, dziewczyna ma lat 15 i jest w okresie gdy potrzebuje mieć kontakt z mamą a jednocześnie przeżywa swoje pierwsze miłości.
Obie się mijają. Jedna przychodzi do domu,druga chwilę wcześniej wyszła. Nie mają czasu na rozmowy, nie mają czasu na wspólne chwile i wreszcie...nie mają czasu by w okresie pożegnania nadrobić te wszystkie lata.
Ich życie zapisane jest na kartkach przyczepionych do lodówki,bo w ten sposób się porozumiewają.
Gdy przychodzi moment, w którym bliskość jest najważniejsza nie potrafią mówić, żalić się, przygotować na rozstanie- ciągle tylko piszą.
"Mamo, nie mogłam być rano- wrócę późno,czy coś się dzieje"
"Claire, byłam taka słaba..."
A gdy matka po kolejnych chemioterapiach nie ma sił na pisanie , córka dalej pisze. Do końca.

To przerażająca a jednocześnie cudowna historia. Kulka w moim gardle rosła z każdą stroną.
Mówiąc szczerze, to nie była odpowiednia książka dla mnie. Teraz myślę jeszcze więcej i mam cały czas łzy w oczach.
Dalej...nie wiem co powiedzieć...

czwartek, 6 października 2011


Kryzys czytelniczy mnie dopadł, codzienność zdławiła chęć przeniesienia się do innego świata. Ale na szczęście powoli mija i przebijam się sprawnie przez "Lód w żyłach" szykując się jednocześnie do audiobooka Zafona ( w końcu już niedługo kolejna część!!)

Jesień nas rozpieszcza. Dziwne,że właśnie w te złote,piękne dni, gdy jest mi tak dobrze nachodzą mnie sentymenty i ciężkie przemyślenia.
Wrócę.
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka