piątek, 1 kwietnia 2011

Kwietniowe postanowienia ;)

Nadszedł kwiecień, czas biegnie zdecydowanie zbyt szybko.
Z drugiej strony lubię pierwsze dni miesiąca bo to dla mnie kolejny powód by postanawiać.
:) Uwielbiam tworzyć listy i planować,planować... na pierwszym miejscu wysunęła się dieta. Idealny moment by zacząć. Mam więc plan (ha! znowu! ) posiłków dla całej rodziny i dla siebie osobno. Dzisiaj mam dzień oczyszczający więc piję wodę i zapominam o zapachach dochodzących z kuchni. O pozostałych członków rodziny też wypadałoby zadbać - Olimpia na widok warzyw ucieka, więc błagam o pomysł jak jej przemycić trochę witamin! Dodatkowo wczorajsza rozmowa z M, który sam przyznał, że chyba czas coś zmienić bo zaczyna czuć się jak kaleka z tymi dodatkowymi kilogramami.
Żeby nie było tak idealnie przywiózł do domu wieeeeelki kawał jabłecznika, kremowe rurki i ptasie mleczko (chyba z okzji pożegnania z cukrem). Walczę więc dziś dodatkowo ze swoją silną wolą.

Drugim postanowieniem jest regularna nauka. Niestety nadal nie potrafię tak zorganizować dnia by na wszystko wystarczyło czasu. A książki prawnicze na drugi semestr straszą objętością i drobnym drukiem. Historia nigdy nie była moją mocną stroną ( ekhm.... wspominałam już, że jako uczennica 4-5 klasy podstawówki napisałam na kartkówce,że 966r to ucieczka Bolesława Chrobrego do Kenii?) a przedmioty w większości związane z historią prawa... To będzie chyba decydujący semestr.

No i trzecie postanowienie - buuu prawa jazdy nie zdałam w marcu,więc 14 kwietnia mam powtórkę z egzaminu praktycznego. Pisałam Wam o tych lewoskrętach,nie? Właśnie na tym oblałam....Nie mam dla Was żadnego kawału z okazji dzisiejszego dnia, wystarczył mi humor mojego brata,który zadzwonił i powiedział,że ciocia miała zawał i leży w krytycznym stanie w szpitalu... przemilczę lub pocisnę gromy.

8 komentarzy :

Roszpunek pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Roszpunek pisze...

oj żeby dzieciaczka do warzyw, lub czegokolwiek czego nie chce, zachęcić wiele pracy i wyobraźni trzeba. Mój młodszy brat np nie chciał jeść mięsa... więc udawaliśmy, że jest on super robotem czy czymś podobnym, a mięso to najlepsze paliwo, po którym będzie najszybszy na świecie. Gdy przestało skutkować, wykorzystaliśmy fakt, że lubi spidermana i mówiliśmy, że jeśli będzie jadł mięsko, będzie taaaaki silny i będzie miał mięśnie i oczywiście będzie duży.

Z dziewczynkami inna sprawa, dziewczynki lubią estetykę, piękno...ale są tez często bardziej uparte. Ładne kolorowe kanapeczki z dodatkami warzyw, serduszko zrobione z papryczki lub plasterków ogórka... to może pomóc.

http://www.inspirander.pl/gotowanie/kanapki-motyle
tu masz np. kanapki motylki:) wiele takich pomysłów w sieci, poszukaj, niestety czasochłonne.
Gdy ja byłam mała moi rodzice i starsi bracia wykorzystywali moją empatię:) Mówili, że pomidorek bardzo marzy żebym go zjadła, że mu będzie przykro. I jadłam:) Ale nie wiem czy to tak do końca dobre bo jadłam nawet jak nie mogłam byle pomidorek, rzodkieweczka, jajeczniczka nie były smutne:):):)

Ile dzieci tyle sposobów:) A tak naprawdę... każdy nie lubił czegoś w dzieciństwie,a później do wielu z tych rzeczy się przekonał. Więc pewnie niedługo, obserwując Ciebie zajadającą się marcheweczką zapragnie sobie pochrupać, bo przecież dziewczynki chcą być jak mama.

:) a starte jabłuszko z marchewką i cukrem lubi?:) Może to ją przekona:):)

Co do nauki i braku czasu, nie jesteś odosobniona:) A pogoda, która robi się coraz ładniejsza i przyjaźniejsza wcale nie pomaga w nauce:)

Prawkiem się nie martw:) Tak naprawdę wszystko zależy od szczęścia. A jeździć tak naprawdę nauczysz się dopiero potem:):) I na przepisy będziesz patrzeć z przymrużeniem oka:) Bo tak naprawdę przestrzeganie ich czasem byłoby bardziej niebezpieczne niż naruszanie:) To jeden jedyny raz, gdy musisz pojechać poprawnie:) Dasz radę:)

Ale się rozpisałam! :) Pozdrawiam ciepło Ciebie i córeczki:)

ps. poprzedni kom usunęłam bo był tam rażący błąd:)

Natalia Katarzyna pisze...

3mam kciuki, ja z nauką jakoś nie mam problemu ostatnio. Właśnie czytam książkę na zaliczenie z psychologii i reszta też jakoś jest w miarę ogarnięta.
pozdrawiam
http://mojportret.blogspot.com/

Katarzyna pisze...

Oj i mi przydałoby się zrzucić kilka kilogramów, zastałam się przez zimę i troszeczkę tłuszczyku przybyło, ale ja silnej woli niestety nie mam, mąż kusi słodkościami i pracuję w takim miejscu gdzie nie sposób trzymać się z daleka od wysokokalorycznych potraw :(
Życzę przyjemnej nauki i powodzenia na egzaminie z prawa jazdy.

kasia.eire pisze...

nie ma to jak dobre postanowienia, ma się przynajmniej potem powód do kajania. I tak w kółko

monotema pisze...

Życie polega na tym, by planować i... nie wywiązywać się. Też tworzę tasiemcowe listy, a potem się dziwię, co mnie napadło.
A warzywka? Dawałam dzieciom głównie w zupach - tarkowane na tarce z małymi oczkami. Oczywiście zupa musiała mieć zdecydowany smak np "midorowa" :-))

Unknown pisze...

Mamy bardzo podobne postanowienia. Z tym, że ja nie zdaję (póki co) na prawo jazdy. Jestem chyba za bardzo rozkojarzona, żeby siadać za kółkiem:) Pozdrawiam

Roszpunek pisze...

Ja też zwykle najpierw czytam książkę:) ale na film trafiłam przypadkiem, a dopiero później doczytałam, że jest na podstawie...:)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka