
Za mną kolejne spotkanie z Joanna Chmielewską i jej książką "Wszystko czerwone".
Jak możecie sie domyśleć z poprzedniej notki - śmiałam się często, głośno, nie zwracając uwagi na miejsce :)
Mamy tu Alicję,która mieszka w Danii, znajomych/przyjaciół,którzy zjawiają się u niej prawie jednocześnie i zbrodnię (a nawet kilka kolejnych prób zabójstwa). Kto to robi? Dlaczego? Kogo chce zabić? Czego szuka?
KSiążka byłaby średnia gdyby nie Pan Muldgaard i jego łamana polszczyzna (o czym w poprzednim wątku).
Jak zwykle przy tego typu lekkich książkach nie potrafię uzbierać odpowiedniej ilości słów bo czuję się nieco odmóżdżona :)
Napiszę może tak:
Świetna pozycja by poprawić sobie humor, lekka, posiadająca genialne dialogi i bardzo charakterne postacie.
Z minusów (ale to naprawdę subiektywne minusy wynikające z moich własnych ograniczeń) jak zwykle pod koniec się pogubiłam, zapomniałam już kto był kim i wszystko pomieszałam. Jakoś niespecjalnie interesowały mnie powody tych wszystkich zbrodni, czekałam tylko na kolejne dochodzenie duńskiego policjanta :) i pomimo,że to książka z zagadką najbardziej wciągnął mnie rozwój akcji a nie jej rozwiązanie.Właściwie nie wiem czy to wada, czy zaleta...
W każdym razie polecam ! Śmiech to zdrowie ;)