piątek, 20 listopada 2009

Miłość w czasach zarazy




Właśnie po wielu trudach obejrzalam "Miłość w czasach zarazy". Po przeczytaniu książki spodziewalam się wiele , może zbyt wiele.

Bo film okazał się być dość chaotyczny, pozbawiony tego czaru,jaki ma ksiązka. Denerwował mnie Florentino tym swoim patatyzmem. A jednocześnie sama końcówka, ostatnia scena - to najlepsze co im wyszło, przyprawiło mnie o szybsze bicie serca. Najbardziej denerwowało mnie ich "starzenie się". Ostatniecznie 30letni Florentino wyglądał na 50lat, a 70-letnia Fermina jakby ktoś dwudziestolatce dokleił siwe włosy i obsmarował zbyt ciemnym podkładem. To tyle z krytyki.

Piękna ściezka dźwiękowa. Mogłaby lecieć w tle podczas...czytania ksiązki. Trochę załuję, ze obejrzałam film bo gdzieś zamazały się moje własne wyobrażenia o głównych postaciach. Książka jest doskonała, jej się nie da zekranizować, nie da zamknąć w ramy. Tylko życie może pobawić się w tworzenie filmu, nie byle reżyser.
Przy okazji bardzo proszę o zabranie głosu w sondzie.
Dla wyjaśnienia- chodzi o serwis aukcyjny, który polegac będzie na typowych aukcjach oraz mozliwości dodawania aukcji na zasadzie "poszukuję" gdzie to sprzedający będą oferowali ksiązkę w coraz niższej cenie. :)

8 komentarzy :

doktorbezstetoskopu pisze...

Filmu nie oglądałam, bo nył jak dla mnie za długi:) nudzę się, jak coś trwa powyżej 2 godzin. Za to książka- rzeczywiście fantastyczna! nie mogłam się oderwać!! koniecznie obejrzyj, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś- "Notebook" ("Pamiętnik")na podstawie książki Sparksa. Tu zdecydowanie film wygrywa, choć zawsze bardziej podobają mi się książki niż ich ekranizacje:)

Balianna pisze...

Wiesz co...palę się ostatnio na "żonę podróżnika w czasie" (teraz film wszedł do kin... - slyszała świetne opinie) .Notebook...zaraz spojrzę co to :)

moni pisze...

Czytałam książkę ... i nie miałam dobrego zdania na jej temat. Zaczęło się pięknie, ale albo zabrakło pomysłu na koniec albo za dużo pomysłów znalazło się pomiędzy początkem a końcem.
GŁOS ODDAŁAM :))))

Medola pisze...

No właśnie mnie sie końcówka najbardziej podobała. Po życiowej tułaczce, poszukiwaniu swojego miejsca, przypakowym seksie z jak największą ilością kobiet, Florentino znajduje spokój. Końcówka właśnie tym do mnie przemówiła. Była kompletnie różna od pozostałej części książki. :)

moni pisze...

może czytałam w złym momencie życia, że ta romantyczna miłość nie chwyciła mnie za serce?! :))

Skarletka pisze...

A mnie chwyciła i to bardzo;-)
Ja czytałam ją widocznie w bardzo odpowiednim momencie, bo przez pierwszą połowę książki trzymałam się za serce, a drugą przepłakałam:P
Pozdrawiam serdecznie i dodaję adres Twojego bloga do linków.
[slowoczytane.blogspot.com]

odcien-purpury pisze...

Ostatnio mało filmów oglądam, co do telewizora to nawet nie wiem czy jeszcze działa :)
O dziwo jeśli już, to zazwyczaj najpierw oglądam film, a dopiero potem czytam książkę, bo najczęściej po obejrzeniu dowiaduję się, że był na podstawie jakiejś powieści. Wcześniej ta informacja zazwyczaj mi umyka.

Judytta pisze...

Oddałam swój głos w sondzie :)


http://judytta.blog.onet.pl/

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka