środa, 11 listopada 2009

Właśnie wysłałam wniosek o udzielenie urlopu  wychowawczego. Jestem przerazona!! Teść trafił do hospicjum i teraz juz nie mam na kogo liczyć. Zostaję z córką w domu. 

Moge teraz liczyć tylko na swoją pomysłowość, zorganizowanie i cierpliwość bo to znak,że czas wrócić "na swoje". Może jutro w tej zapadłej dziurze założą mi telefon i firma wreszcie będzie miała prawidłowy kontakt z resztą świata. Co ja gadam- boję się. Mam cudownego pracodawcę - sieć,która myśli o pracownikach, fajną pracę a jestem zmuszona "wyciąć" im taki numer. Źle mi z tym.

4 komentarze :

moni pisze...

Nie możesz myśleć w ten sposób - jesteś potrzebna w domku, jesteś potrzebna Małej, przecież nie ściemniasz, nie kłamiesz, nie da się iść na "lewy" wychowawczy ;) Jeśli Twój pracodawca jest wyrozumiały to przecież zrozumie sytuację - więc głowa do gory! Balianna się nie poddaje!
Wszystkiego dobrego ;)
Buziaczki słodziaczki

Balianna pisze...

Niby wiem...ale ja zawsze miałam opory z korzystania ze swoich przywilejów w taki sposób. Jak dostałam L4 by się małą przez 10 dni zajmować, to poprostu zamieniłam się z dziewczynami w pracy i normalnie odpracowywałam te dni, nie wręczając L4...
Głupek ze mnie ;)

moni pisze...

nie wypada mi przytaknąć, zawsze można to nazwać nadgorliwością i uczciwością - też taka byłam kiedyś tam gdzie pracowałam. Do czasu! Kumulacja pewnych działań ze strony kierownika oraz postępowanie niektórych koleżanek zmieniły moje zdanie na temat poświęcenia w pracy. Co nie oznacza, że następnym razem będę taka sama, mam tylko nadzieję, że następnym razem będę robić to dla siebie a nie dla niedoświadczonego kierownika!
Nie przejmuj się tak tym wychowawczym - pamiętaj Córka Ci podziękuje, że z Nią byłaś a szef ....cóż, nie zawsze!

Anonymous pisze...

Nie powinnaś mieć wyrzutów, komu innemu, jak nie tobie ten urlop przysługuje. Nie wiem jakie masz kontakt z szefem, ale ja bym sowjemu wyjśniła całą sytuację i moej uczucia ;)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka